Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Clan Of Xymox - Exodus

Clan Of Xymox - Exodus
2024 Trisol

1. Save Our Souls (Album Version) 05:37
2. Fear For A World At War 04:20
3. The Afterglow 04:12
4. I Can See Miles Across 04:16
5. We Are Who We Are 05:27
6. Blood of Christ 05:50
7. X-Odus 03:38
8. Arcanus 01:57
9. I Always Feel the Same 04:50
10. Once Upon A Time 04:35

Clan Of Xymox od czasu powrotu na scenę pod wodzą Ronny Mooringsa w drugiej połowie lat 90. regularnie raczy nas kolejnymi wydawnictwami z kręgu elektronicznego dark wave. W ostatnich latach intensywność działalności wydawniczej CoX zamiast maleć zaczęła nawet rosnąć. Licząc od 2014 roku "Exodus" jest piątym wydawnictwem z premierowym materiałem. Przyznam, że kolejne płyty witałem z mniejszą lub większą radością. Zespół utrzymywał w miarę stałą formę i mimo braku w formacji od wielu lat Pietera Nootena wydawał płyty niezłe, opierające się głównie na chwytliwych, melancholijnych utworach synth-popowych. Promujące najnowsze wydawnictwo single "Save Our Souls" (2022) i "X-Odus" (2024) również wskazywały na to, że grupa podąży tym tropem. Niestety, po otwierającym album "Save Our Souls", który znamy już od 2022 roku nastąpił ciąg utworów, które ciężko mi było wysłuchać do końca. "Fear For A World At War", "The Afterglow", "I Can See Miles Across" to powolne, ciągnące się bez końca i dobrych pomysłów muzyczne gnioty. Stary Clan of Xymox z lat 80. miał w swoich szeregach Pietera Nootena, który potrafił nadać wolniejszym numerom odpowiedni klimat, dodając im właściwe smaczki. Tej umiejętności nie posiada w nadmiarze Moorings, dlatego w przypadku kilku numerów, które znalazły się na "Exodus" wieje zwyczajnie nudą. Tym razem mu nie wyszło. Nie lepiej jest w przypadku utworu "We Are Who We Are", który podobnie ciągnie się bez celu. 

W dalszej części płyty jest jednak trochę lepiej. Dzięki "Blood of Christ" robi się bardziej żywo i dynamicznie. Skoro nie potrafi się zbudować odpowiedniego klimatu, to trzeba próbować iść w lekko mroczny synth-pop, co Clan of Xymox pod wodzą Mooringsa wychodzi najlepiej. W "Blood of Christ" ton nadaje miarowy, choć niezbyt spieszny bit i charakterystyczne, dyskotekowe akordy klawiszowe. Bit z czasem nabiera tempa, dzięki czemu utwór zyskuje jeszcze na dynamice. Electro-popowo jest też w następnym numerze pt. "X-Odus", drugim utworze, który zapowiadał płytę. Jest tutaj chwytliwy refren i zwarty rytm z pulsującym basem wzmacniającym rytmikę. Mnie się podoba. "Arcanus" to instrumentalny, ledwie dwuminutowy, nieco patetyczny "darkwave'owy" przerywnik, który kończą bardziej wyraziste akordy syntezatorowe. Na pewno jest lepiej niż w pierwszej części płyty. "I Always Feel the Same" ma równie żywsze tempo. To poziom Clan of Xymox z poprzednich wydawnictw. Utwór nie zachwyca, ale słucha się go całkiem dobrze. Kończący album "Once Upon A Time" jest wolniejszy, bardziej romantyczny, miły dla ucha, ale przede wszystkim bezbarwny i mało wciągający.

Najwyraźniej inflacja wydawnictw Xymox nie służy ich jakości. Zapowiadające album utwory może nie zachwycały, ale dawały nadzieję, że jakość muzyki Xymox nie spadnie poniżej pewnego poziomu. Niestety, "Exodus" okazuje się płytą nierówną. Przez połowę albumu ciężko nawet przebrnąć. Druga część jest lepsza, ale nie na tyle, żeby nie wskazać, że mamy do czynienia z wyraźnym obniżeniem formy zespołu. Utwory 2-5 wloką się niemiłosiernie, zakończenie albumu nie jest dobre a pozostałe, nieco lepsze kompozycje też nie należą do szczytowych osiągnięć formacji. Nawet jeśli uwzględnimy tylko płyty z czasów po reaktywacji grupy w drugiej połowie lat 90., to "Exodus" wypada blado. Jest nie najlepiej, ale jeszcze nie bardzo źle. [6/10]

Andrzej Korasiewicz
09.06.2024 r.