Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Covenant - Skyshaper (Limited edition)

Covenant - Skyshaper (Limited edition)
2006 Synthetic Symphony

CD 1

1 Ritual Noise
2 Pulse
3 Happy Man
4 Brave New World
5 The Men
6 Sweet And Salty
7 Greater Than The Sun
8 20 Hz
9 Spindrift
10 The World Is Growing Loud

CD 2

1 Subterfugue For 3 Absynths
2 Relief
3 Ritual noise (Calico remix)

Covenant to dzisiaj niemal taka marka na rynku electro, jak Rolling Stones na rynku rock and rolla. O ile jednak Rolling Stones przez kilkadziesiąt lat grania niewiele się zmienili muzycznie i ich fani ciągle mogą powiedzieć, że to "stary, dobry Rolling Stones", o tyle Covenant nie jest już tym samym zespołem, który dziesięć lat temu był uznawany za kontynuatorów tradycji Front 242. Dzisiaj Covenant tworzy dla miłośników And One i synth popu. W dodatku nowe propozycje są o poziom gorsze od najlepszych produkcji starego And One. Niestety, "Skyshaper" ugruntowuje tę linię "artystyczną". Lubię synth pop, ale słuchając autorów "Sequencera" chciałbym słuchać electro-industrialu, a nie łzawego electro-popu podrasowanego nieco bitem. W dodatku nowy album Covenant  jest nierówny. Przekonuje mnie singlowy "Ritual noise", który jest solidną produkcją future pop, podobnie jak "Pulse". Już jednak "Happy man" to komputerowa melodyjka a la Commodore 64 i nie wiem do końca czy mam to traktować jako żart muzyczny? Jeśli to jest żart, to niezbyt wysokich lotów. Później na płycie jest romantycznie i sentymentalnie, słyszymy "Brave new world" i "The man". Kolejny solidny numer future pop to "Sweet and salty". Poszczególne utwory jednak nie zasługują na to, żeby je rozbierać na czynniki pierwsze. Płyta jest po prostu przeciętna i nieciekawa. Nawet lepsze momenty - "Ritual noise", "Sweet and salty", "Spindrift" - nie ratują całości. A wolniejsze numery powodują natarczywe ziewanie i chęć natychmiastowego wyłączenia kompaktu. Nie takich doznań spodziewam się wkładając do odtwarzacza album Covenant.

Jeśli za pierwszym razem electro pop w wykonaniu Covenant ("Unites States of Mind") mógł być naprawdę fajny, o tyle kolejna płyta w tym samym stylu jest po prostu nudna. Dlatego trudno mi napisać o tej płycie coś dobrego. "Skyshaper" pewnie spodoba się fanom synth i electro popu. Z ich perspektywy to może być nawet kolejne opus magnum synth popu. Dla kogoś jednak kto polubił Covenant za "Sequencer" czy "Dreams of a Cryotank" ta płyta będzie najzwyczajniej w świecie zawodem. Nie tego się spodziewaliśmy. Nie tego oczekujemy. I mimo że kierunek, w którym idzie Covenant jest znany od kilku lat, to jednak zawsze pozostaje nadzieja, że może jednak... Niestety, nie tym razem. [6.5/10]

Andrzej Korasiewicz
26.03.2006 r.