The Cure - Show (VHS) + Sideshow CD maxisingle
1993 Fiction
1. Tape
2. Open
3. High
4. Pictures Of You
5. Lullaby
6. Just Like Heaven
7. Fascination Street
8. A Night Like This
9. Trust
10. Doing The Unstuck
11. The Walk
12. Let's Go To Bed
13. Friday I'm In Love
14. Inbetween Days
15. From The Edge Of The Deep Green Sea
16. Never Enough
17. Cut
18. End
bis
19. To Wish Impossible Things
20. Primary
21. Boys Don't Cry
22. Why Can't I Be You?
23. A Forest
CD Sideshow maxisingle
1. Tape
2. Just Like Heaven
3. Fascination Street
4. The Walk
5. Let's Go To Bed
Są takie nagrania w historii znanych zespołów, które nawet zatwardziałych przeciwników potrafią do nich przekonać. Jako nastolatek uważałem The Cure raczej za pozerów - chociaż "A Forest" zawsze lubiłem. Film "Show" radykalnie zmienił moje poglądy na temat The Cure - urośli oni w moich oczach. Z grupki "angielskich punkowych pozerów" awansowali na wykonawcę, którego darzę olbrzymim szacunkiem i sympatią.
Kaseta VHS "Show" posiada to, czego nie udało się oddać żadnemu innemu wykonawcy - świetny klimat. Kto raz ją oglądał, z pewnością nie zapomni utworów "Open", "Pictures Of You", czy "Just Like Heaven" albo "Fascination Street", "A Night Like This", "The Walk" albo "In Between Days"... Są one z pewnością najmocniejszymi pozycjami owej publikacji. Tym niemniej reszta również ma wielką wartość zarówno artystyczną, jak emocjonalną - nie można zapominać, że koncerty z trasy promującej album "Wish" zaliczały się do tak udanych, że sam zespół postanowił wydać je na płytach - "Show" oraz "Paris".
Statyczny, umalowany i natapirowany Robert Smith, Simon Gallup skaczący po całej scenie ze swoim basem oraz świetny w roli perkusisty Boris Williams, a także reszta składu nie próżnująca z gitarami oraz klawiszami - wszystko podane w wyjątkowo apetycznej scenerii... Z pewnością nikt, kto oglądał video nie zapomni wykonania wymienionych wcześniej "Pictures Of You", "Just Like Heaven", czy "The Walk"... Czysty żywioł i energia - a przy tym masa uwolnionych emocji. Tak powinien wyglądać dobry koncert!
Nic dziwnego, że przy niezwykle rozentuzjazmowanej publiczności, Smith zdecydował się bisować - i tu dochodzimy do najciekawszej części koncertu, której nie opublikowano na dwupłytowym CD audio "Show" (brak miejsca). Klimatyczny "To Wish Impossible Things" jest wstępem do czadowego "Primary", który Simon Gallup kończy klęcząc z basem, całkowicie wyczerpany intensywnością muzyki! Robert Smith oczywiście wydłuża partię gitarową, najwyraźniej by sprawdzić wytrzymałość kompana...
"Boys Don't Cry" - jeden z ważniejszych kawałków Cure z wczesnego, "dziecinnego" okresu 1977 - 1980, tutaj uderza ze zwielokrotnioną siłą potężnego nagłośnienia - tak innego od prymitywnych piecyków z czasów początkowych występów kilku zbuntowanych nastolatków...
"Why Can't I Be You" znów bardzo mądrze wyważa napięcie - w sam raz przed "A Forest". Tutaj następuje kolejna niespodzianka - przedłużenie hitu z albumu "17 Seconds" o improwizację oraz zakończenie z furią, jakiej nieraz brak nawet najostrzejszym metalowym zespołom. Gallup omal nie roztrzaskał swojego ulubionego basu Eccleshalla! I to już koniec koncertu oraz świetnej kasety video, która powinna znaleźć się nawet w kolekcji tych, który The Cure nie lubią...?
Jakiś czas temu wpadł mi w ręce maksisingiel "Sideshow", istny biały kruk... Czas jednak pokazał, że warto go mieć - nawet bardziej, niż kompletny album "Show", który momentami nuży (np. "Trust", "Cut", "End") oraz opuszczono na nim bis znany z video. Cóż to za mini - albumik?
Otóż, niektóre wydania "Show" były pozbawione najmocniejszej części koncertu - brakowało tam dokładnie czterech świetnych utworów. Po prostu dwa CD "przykrojono" do jednego. Jako rekompensatę, Fiction wydało "Sideshow" z brakującymi piosenkami. Płyta w gustownym digipacku, utrzymanym w stylityce pomiędzy okładką "Show", a albumu "Kiss Me Kiss Me Kiss Me" zawiera "Just Like Heaven", "Fascination Street", "The Walk" oraz "Let's Go To Bed" i "Tape" jako intro. Doprawdy nie można zrozumieć, czemu najbardziej chwytliwe piosenki zostały usunięte z niektórych edycji "Show" i Cure musieli się uciec do tego manewru? Pomijając kwestie marketingowe - "Sideshow" zawiera same przeboje, zatem warto go mieć. Jako uzupełnienie video "Show", rzecz jasna. Takie "The Best Of" koncertowego Cure u szczytu swojej formy.
Adam Pawłowski
01.11.2005 r.