Diary of Dreams - Nekrolog 43
2007 Accession
01. Nekrolog 43
02. The Plague
03. Son Of A Thief
04. Tears Of Joy
05. Unwanted?
06. Matching Lives
07. Remedy Child
08. Malice
09. The Darkest Of All Hours
10. Congratulations
11. Hypo)Cryptick(Al
12. Allone
13. The Valley
Przyznam, że odczuwam lekkie - i jest to eufemizm - znużenie materiału, gdy słucham kolejnych produkcji Adriana Hatesa i spółki i niestety "Nekrolog 43" jedynie pogłębia mój stan. Jeśli kilka lat temu Diary of Dreams wyznaczało nowe trendy elektronicznego gotyku, czy jak kto woli skrzyżowania dark wave i electro/EBM, to eksplorowanie na kolejnych płytach dokładnie tego samego motywu może w najlepszym razie pozostawić słuchacza obojętnym.
Najnowsza produkcja Niemców niestety nie wprowadza DoD na nowe ścieżki, choć trzeba przyznać, że Hates z pewnością nie miał takiego planu. Dalej więc mamy do czynienia z patetyczno-pseudo-operowym wokalem Hatesa na tle lekko bitowej elektroniki. Żadnych zmian. Żadnego progresu. Czas dla Niemców zatrzymał się w roku 1994, kiedy formacja stawiała pierwsze kroki.
Niestety, nowa produkcja to również brak fajerwerków kompozycyjnych. Kolejne numery nie zapadają w pamięć, trudno je odróżnić od siebie i po przesłuchaniu całej płyty - o ile dobrniemy do końca - zapominamy, że wysłuchaliśmy jakiś nowych produkcji Hatesa. Na tle tej przeciętności wyróżnia się moim zdaniem jedynie zapowiadający płytę "The Plague" - dynamiczny, lekko zadziorny, ale nie gubiący electro-cmentarnego wystroju. Trochę lepiej jest też z numerem 5 „Unwanted?" i może 7 „Remedy Child”. Te utwory mają jakiś pazur, zaciekawiają - w przeciwieństwie do całej do bólu przeciętnej reszty "Nekrologu 43".
Nowa płyta z pewnością skierowana jest do oddanych fanów Adriana Hatesa, choć nie wierzę, że zostanie przez nich uznana za wybitne osiągnięcie grupy. Może gdyby album trochę skrócić - "Nekrolog 43" trwa 71 minut! - i trochę podkręcić dramaturgię to coś by z tego wyszło. A tak mamy do czynienia po prostu z kolejną (nudną) płytą Diary of Dreams stworzoną dokładnie według tego samego schematu co zawsze. Niestety, moim zdaniem, ze zdecydowaną obniżką formy jeśli chodzi o warstwę kompozycyjną. Z "Nekrologu 43" wieje zwyczajnie nudą. [6/10]
Andrzej Korasiewicz
28.11.2007 r.