The Durutti Column - Keep Breathing
2006 Fullfill/Sonic
1. Nina 3:52
2. It's Wonderful 5:20
3. Maggie 5:32
4. Helen 4:48
5. Neil 5:07
6. Big Hole 5:17
7. Let Me Tell You Something 7:02
8. Lunch 3:55
9. Gun 5:35
10. Tuesday 4:31
11. Agnus Dei 6:43
12. Waiting 6:50
The Durutti Column to jeden z tych zespołów, który jest z jednej strony żywą legendą muzyki - był jednym z pierwszych, który rozpoczął współpracę z Factory Records, zresztą Tony Wilson był zaangażowany w początki grupy - a z drugiej strony nadal mało osób wie o jego istnieniu. Zresztą już samo pisanie o projekcie - zespół - jest nieprawdą. Wprawdzie projekt narodził się jako zespół, ale dzisiaj jest solowym przedsięwzięciem Viniego Reilly'ego.
The Durrutti Column powstało w 1978 roku i w nazwie odwoływało się do anarchisty-sytuacjonisty Buenaventury Duruttiego z czasów hiszpańskiej wojny domowej. Jednak Reilly, będąc indywidualistą, nie miał ochoty nieść anarcho-punkowego sztandaru i jako gitarzysta wychowany na folku i jazzie, wychodząc od punkowych korzeni rozwinął muzykę grupy w zupełnie innym kierunku. Już debiutancka płyta "The Return Of The Durutti Column" (1980), zamiasta punkowej prostoty i zadziorności, przyniosła kameralną, atmosferyczną muzykę, którą bardziej można zestawić z dokonaniami Cocteau Twins niż Sex Pistols. Od tej chwili Vini Reilly przez lata był jednym z głównych wykonawców ze stajni wytwórni Factory. Po upadku Factory błąką się po różnych wydawnictwach, ale cały czas jest wierny muzyce, którą stworzył 26 lat temu.
Najnowsza propozycja Reilly'ego nie odbiega od jego dotychczasowych dokonań. Na płycie znajduje się 12 spokojnych, nieco eksperymentalnych, atmosferycznych kompozycji artysty, który w kolejnych utworach użycza również swojego eterycznego wokalu. "Keep Breathing" jest pozycją, dla tych, którzy lubią ukoić swoje nerwy słuchając piosenkowej odmiany "ambientu". Znajdą tu coś dla siebie również miłośnicy "world music". Chciałbym, żeby w muzyce odnaleźli się również ci, którzy lubią eteryczną muzyke pop w stylu Enya. Dla nich jednak propozycja Duruttu Column może okazać się zbyt ambitna. Bo nie ma tutaj przebojów, ani melodii. Są wolno snujące się kompozycje, pełne emocji, ale i mocno rozleniwione. To są klimaty bliskie miłośnikom 4AD z lat 80. (This Mortal Coil!), być może Clannad - choć jest mniej przebojowo - oraz emo post rocka w stylu Sigur Ros czy Mogwai. Muzyka wprawdzie oparta jest na brzmieniu gitary, ale warto, żeby płytę posmakowali również fani Mum czy Isan.
To nie jest arcydzieło, które przejdzie do historii muzyki, ale trzymające poziom kolejne dokonanie wyjątkowego artysty, który jak na razie pozostaje niedoceniony. Na tę muzykę trzeba mieć odpowiedni klimat i nastrój. W przeciwnym razie płyta "Keep Breathing" może być odebrana jako nieco monotonna i nużąca. Ale jeśli tylko nabierzecie ochoty na kojącą i błogą monotonię, to muzyka Durutti Column doskonale się sprawdzi. [7/10]
Andrzej Korasiewicz
09.07.2006 r.