Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Foxx, John & Louis Gordon - The Pleasures Of Electricity

John Foxx & Louis Gordon - The Pleasures Of Electricity
2001 Metamatic

1. A Funny Thing    4:18
2. Nightlife    5:54
3. Camera    7:47
4. Invisible Women    5:55
5. Cities Of Light 5    5:26
6. Uptown / Downtown    6:34
7. When It Rains    4:24
8. Automobile    5:56
9. The Falling Room    4:52
10. Travel    6:57
11. Quiet City    5:04

"The Pleasures Of Electricity" to drugi album Foxxa nagrany z Louisem Gordonem po powrocie w 1997 roku. Na poprzednim - "Shifting City" [czytaj recenzję >>]  - zawarta była różnorodna elektronika, zarówno lżejsza, jak i ta z cięższymi beatami. Płyta wydana w 2001 roku jest bardziej minimalistyczna i ukierunkowana na brzmienie wywodzące się wprost z tradycji Kraftwerk. Muzyka jest dosyć jednorodna a przy tym sterylna, ale ogólnie Foxx kontynuuje pomysł na siebie zapoczątkowany na "Shifting City". Klasyczna zimna elektronika, eksploatowana przez Foxxa w okresie "Metamatic" [czytaj recenzję >>] , znajduje tu swoją nowoczesną kontynuację.

"A Funny Thing" zaczyna się spokojnym śpiewem Foxxa i łagodną elektroniką, która zyskuje w drugiej minucie puls syntezatorowy, wzbogacony technoidalnym beatem. Tempo utworu jest jednak nie tak szybkie. "Nightlife" od razu atakuje szybkim, jednostajnym beatem, a po chwili wchodzi robotyczny głos, zmieniony za chwilę w spokojniejszy śpiew Foxxa, wsparty basowym pulsem syntezatora. W refrenie przetworzony głos recytuje tytułowe "Nightlife". Rytm utworu w połowie jeszcze przyśpiesza, ale później spowalnia i kończy się pojedynczymi dźwiękami klawiszy. "Camera" jest nagraniem o charakterystyce typowej dla Kraftwerk, które można pomylić z muzyką panów z Düsseldorfu. „Invisible Women” to utwór, który Foxx oryginalnie nagrał z Nation 12 ponad dekadę wcześniej, ale w tej wersji najbardziej zaskakuje charakterystyczny syntezatorowy riff wycięty z utworu „Underpass”, który przewija się przez cały numer. To nie pierwszy tego typu zabieg "nowego" Foxxa, który we wznowionej karierze łączy swoje klasyczne nagrania syntezatorowe - najchętniej z czasów "Metamatic" i starego Ultravox - z nową elektroniką. Można powiedzieć, że to jego znak firmowy.

"Cities Of Light 5" to minimalistyczny utwór o szybkiej, ale sterylnej rytmice i z przestrzennymi partiami klawiszowymi. Te klawisze, mimo nerwowych, krótko ciętych beatów obecnych w utworze, nastrajają wręcz romamtycznie. "Uptown / Downtown" to znowu krótko cięte, szybkie beaty, które kontrastują z łagodnym wokalem Foxxa. Utwór jest mało zróżnicowany i wywołuje efekt transowości. "When It Rains" jest wolniejszy, beaty są dłuższe, bardziej basowe, a syntezatorowe riffy przywołują z pamięci lata 80.  Wokal Foxxa jest z kolei bardziej robotyczny. Bardzo dobry, "kraftwerkowy" utwór, który odpowiada mojemu wyobrażeniu o tym, jak Foxx powinien grać. "Automobile" ponownie zaczynają szybsze beaty, ale tym razem w wyższych rejestrach. Wokalnie utwór miesza różne podejścia - od czegoś w rodzaju szeptu po mechaniczny ton automatu. To kolejne nagranie, które nieodparcie kojarzy mi się ze stylistyką Kraftwerk zagraną w nowoczesny sposób.

"The Falling Room" rozpoczyna kakofonia różnych dźwięków syntetycznych, z której wyłania się całkiem ładny śpiew Foxxa oraz konsekwentny, lekko cięty beat z nieco świszczącymi efektami syntezatorowymi. Tempo utworu jest średnie. "Travel" zaczyna się spokojnie, a następnie wchodzi minimalistyczny, sterylny beat oraz rodzaj klawesynowego riffu syntezatorowego. W tle czasami pobrzmiewają przestrzenne partie klawiszowe. Foxx niemal szepcze w tym utworze, dzięki czemu kompozycja jest wręcz klimatyczna, nawet wtedy, gdy w połowie robi się trochę ciężej, dzięki dodatkowemu basowemu beatowi. Płytę kończy romantyczny "Quiet City", w którym na plan pierwszy wysuwają się przestrzenne syntezatory, a beat jest powolny, tak jak i nieśpieszny wokal Foxxa.

Muzyka, którą otrzymujemy na "The Pleasures Of Electricity" w świetny sposób integruje dawną twórczość Foxxa z nowymi, komputerowymi technologiami, które stosują obaj panowie - Gordon i Foxx - tworząc muzykę. Słychać, że Foxx się tym bawi i próbuje stworzyć coś, co dla niego będzie najbardziej optymalne. Przy okazji kreuje klimat miasta przyszłości, w którym człowiek próbuje się odnaleźć. Według mnie udaje się to Foxxowi nawet lepiej niż na "Shifting City". [8.5/10]

Andrzej Korasiewicz
26.03.2024 r.