Front 242 - 06:21:03:11 Up Evil
1993 PIAS/Sony
1. Crapage
2. Waste
3. Skin
4. Motion
5. Religion
6. Stratoscape
7. Hymn
8. Fuel
9. Melt
10. Flag
11. Mutilate
12. (S)Crapage
13. Religion (pussy whipped mix)
To tak naprawdę ostatnia płyta Front 242 wydana przed długą przerwą. Od chwili premiery minęło już niemal czternaście lat, ale trzeba o niej przypomnieć. Ta świetna płyta przeszła jakby obok całego ówczesnego mainstreamu, mimo że w znacznym stopniu jest odpowiedzią na zmieniające się wówczas trendy. Choć moim i nie tylko moim zdaniem, to jedna z lepszych płyt w historii elektronicznej muzyki rockowej [sic!], tak naprawdę pamiętana jest tylko przez garstkę fanów elecrtro/EBM, którzy zresztą czczą ją w kapliczce.
Jest to strasznie krzywdzące dla Belgów. Wszyscy wiedzą o istnieniu Nine Inch Nails, Rammstein i Marylina Mansona, ale wiedza o tym, że wymienieni są jedynie epigonami takich wykonawców jak The Young Gods, Laibach czy Front 242 nadal jest nikła, albo wręcz ignorowana. Nastoletni fani Marylina Mansona nie są w stanie zaakceptować faktu, że przed Mansonem był NIN, a przed NIN byli jeszcze The Young Gods, Skinny Puppy, Frontline Assembly i właśnie Front 242. Tymczasem płyta "Up Evil" jest jedną z wybitniejszych pozycji electro-industrialu, bez której nie byłoby idoli popkultury w rodzaju Marylina Mansona.
Front 242 dojrzewał muzycznie przez dziesięć lat. Pierwsze ich dokonania z początku lat 80., to muzyka wyraźnie inspirowana twórczością takich zespołów jak Kraftwerk, pierwszymi płytami The Human League, a także doświadczeniami z muzyką elektroniczną DAF i Cabaret Voltaire. Dzisiaj, gdy słucha się pierwszych albumów 242 brzmią one zaskakująco ubogo. Wydawało mi się kiedyś, że właśnie brzmienie 242 z początku lat 80. zadecydowało o ich przełomowej roli. I pewnie tak rzeczywiście jest z punktu widzenia historycznego, ale najstarsze nagrania 242, dzisiaj moim zdaniem, nie wytrzymują niestety próby czasu.
Belgowie rozwijali się muzycznie. Ich kolejne płyty, świadczyły o poszukiwaniu cały czas świeżego brzmienia. Przełom lat 80. i 90. przynosi efekty tych poszukiwań. Płyty "Front by Front" i "Tyranny For You" ukazują Belgów już nie tylko jako elektronicznych nowatorów, zachłystujących się metalicznym brzmieniem perkusji i jednostajnym bitem, ale wykonawców coraz bardziej dojrzałych, szukających muzycznego perpetuum mobile. Tym perpetuum mobile okazała się płyta "06:21:03:11 Up Evil", która jest swoistym crossover electro, ciężkiego rocka, techno i industrialu. Mieszanka, jaka z tego wychodzi jest jednym z ciekawszych dokonań muzycznych z kręgu rocka i muzyki elektronicznej. O tym, że również muzycy mogli uznać "Up Evil" za kres swoich poszukiwań, może świadczy fakt, że następna "studyjna" płyta - jeśli nie liczyć "Off" z tego samego roku - została wydana dopiero po ... dziesięciu latach.
Już na "Tyranny >For You<" mamy do czynienia z pełniejszym, bardziej przestrzennym brzmieniem 242 oraz gęstszą, bardziej industrialną atmosferą. Jednak zwieńczeniem tej drogi jest dopiero "Up Evil". Mamy tutaj utwory zarówno o rockowo-industrialnej motoryczności - "Motion" i "Melt" - jak i takie pomalowane plamami techno/trance - "Flag". Z jednej strony "Up Evil" jest potężniejsze, cięższe muzycznie, z drugiej strony jest tutaj więcej melodii a czasami wręcz chwytliwych refrenów, jak w przypadku "Multilate" - z tajemniczym, pokrzykiwano-szeptanym refrenem.
Na brzmieniu albumu mógł zaważyć fakt, że jego miks wykonywał Andy Wallace, który wcześniej współpracował m.in. z Nirvaną i Sonic Youth. Jego podejście do muzyki wyszło jednak 242 na dobre. I być może właśnie dzięki temu, że płyta brzmi bardziej rockowo, do dzisiaj nie zestarzała się. Swoją rolę w nagraniu albumu odegrał również gitarzysta Jim Davies z metalowo-industrialnego Pitchshifter.
"06:21:03:11 Up Evil" to z pewnością jedna z epokowych płyt electro-industrialu. Na dodatek po czternastu latach słucha jej się niemal jak nowej płyty. Niech się schowają wszystkie klony dark electro i wszystkie podróby Trenta Reznora! Ja wolę zdecydowanie Front 242 anno domini 1993. I polecam tę terapię wszystkim maniakom współczesnego electro. [10/10]
Andrzej Korasiewicz
10.04.2007 r.