Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Future Islands - People Who Aren't There Anymore

Future Islands - People Who Aren't There Anymore
2024 4AD

1. King of Sweden 04:11
2. The Tower 03:36
3. Deep In The Night 03:27
4. Say Goodbye 03:58
5. Give Me The Ghost Back
6. Corner of My Eye
7. The Thief
8. Iris
9. The Fight 04:27
10. Peach
11. The Sickness
12. The Garden Wheel

Future Islands to kolejny zespół, który wypłynął w pierwszej dekadzie XXI wieku na fali revivalu synth popu i brzmień charakterystycznych dla lat 80., choć większy sukces odniósł w drugiej dekadzie dzięki płycie "Singles" (2014). W przeciwieństwie jednak do grup, które w bardziej dosłowny i akuratny sposób nawiązują do tych klimatów, Future Islands tylko po wierzchu udaje syntetyczne brzmienie ejtisowe, ale ogólny wydźwięk muzyki Amerykanów ma charakter indie popowo-rockowy. Nie ukrywam, że formacja nie należy do moich faworytów. Dodatkowo "podejrzane" dla mnie jest to, że wokalista jest raperem i Future Islands jest dla niego odskocznią od tej stylistyki. Zresztą wokal Samuela T. Herringa jest nietypowy jak na zespoły synth popowe. Zamiast raczej wysoko brzmiącego głosu, który najczęściej mają wokaliści w synth popowych formacjach, Herring ma niski, gardłowo-nosowy wokal, który bardziej sprawdziłby się w jakimś blues rockowym lub funkowo-soulowym składzie. Mnie nie pasuje on do synth popu. O ile niski wokal Alison Moyet w bardzo ciekawy sposób urozmaicał ociekające elektroniką i syntezatorami utwory Vince'a Clarka w Yazoo, o tyle w Future Islands ten efekt według mnie nie występuje. W przypadku Amerykanów brzmienie nie ocieka syntezatorami, ale jest bardziej organiczne i indie rockowe, co w połączeniu z bluesowym wokalem Herringa powoduje, że Future Islands nie przekona fanów klasycznego synth popu i brzmień typowo ejtisowych. Mimo tych wszystkich zastrzeżeń, postarałem się podejść do słuchania nowej płyty formacji bez uprzedzeń.

Muszę przyznać, że "People Who Aren't There Anymore" słuchało mi się całkiem dobrze. Wprawdzie nie jestem w stanie nadmiernie zachwycić się tą muzyką. Poszczególne utwory zlewają mi się w jedną masę i trudno mi którykolwiek wyróżnić. Wokal Herringa nadal jest drażniący, ale całość brzmi dosyć przyjemnie i jednak fani synth popu znajdą tutaj wiele dla siebie. Nieinwazyjne harmonie, spokojnie prowadzone i miłe dla ucha melodie, bogato inkrustowane syntezatorami, dobrze sprawdzają się jako muzyka tła. Na płycie mamy utwory zarówno bardziej dynamiczne ("King of Sweden", "The Tower", "Give Me The Ghost Back"), jak i wolniejsze "pościelówki" ("Deep In The Night", "Corner of My Eye", "The Sickness"). Są też kompozycje o pośrednim tempie ("The Thief", "Iris"). Mimo tych różnic w dynamice nagrań, głównym minusem płyty dla mnie pozostaje to, że nie jestem w stanie zapamiętać żadnego utworu, mimo wielokrotnego przesłuchania albumu. Ale nie wykluczam, że muzyka może komuś bardziej przypaść do gustu. Jeśli ktoś lubi wokal Joe Cockera i chciałby, żeby śpiewał on w otoczeniu syntezatorów, to muzyka Future Islands sprawdzi się w tym znakomicie. "People Who Aren't There Anymore" nie spowodowało, że zapałałem większą miłością do amerykańskiej formacji, ale nie wykluczam, że jeszcze do tej muzyki wrócę. [7/10]

Andrzej Korasiewicz
20.01.2024 r.