Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Gabriel, Peter - I/O

Peter Gabriel - I/O
2023 Real World Records 

Bright-Side Mix/Dark-Side Mix    

1. Panopticom    5:18
2. The Court    4:21
3. Playing For Time    6:19
4. I/O    3:53
5. Four Kinds Of Horses    6:48
6. Road To Joy    5:22
7. So Much    4:52
8. Olive Tree    6:02
9. Love Can Heal    6:03
10. This Is Home    5:05
11. And Still    7:45
12. Live And Let Live    6:49

W końcu mamy! Nowy album Petera Gabriela, pierwszy z premierowymi utworami od 21 lat. Premierowymi, ale nie całkiem nowymi, bo praca nad "I/O" rozpoczęła się już w połowie lat 90. Powstało wtedy ponad 130 piosenek, spośród których Gabriel wybrał te, uznane przez siebie w danym momencie za najlepsze i wydał na płycie "Up" (2002). Reszta miała posłużyć do wydania następnego albumu, wstępnie zatytułowanego "I/O". Tak się jednak nie stało, a przynajmniej nie od razu. Gabriel wyruszył w trasę koncertową a później zajął się innymi projektami, co spowodowało przerwanie dalszej pracy nad utworami z "I/O". W tym czasie ukazały się m.in. albumy "Scratch My Back" (2010) i "New Blood" (2011), które zawierały covery piosenek innych artystów i orkiestrowe aranżacje starszego materiału artysty. Następnie Gabriel znowu wyruszył w trasę koncertową - m.in. świętując w 2016 roku trzydziestolecie wydania "So". W międzyczasie próbował jednak wrócić do dalszej "obróbki" niedokończonej płyty. Materiał na "I/O" był wielokrotnie przerabiany i ponownie nagrywany w siedmiu studiach nagraniowych. Tego wydłużonego okresu powstawania płyty było jednak Gabrielowi nadal mało. Już po jej nagraniu postanowił przeciągnąć również samo wydanie.

Gabriel udostępniał, począwszy od stycznia aż do listopada 2023 roku, co miesiąc, przy każdej pełni księżyca, kolejny, jeden z dwunastu fragmentów nowego albumu. Przyznam, że przez pierwsze dwa, trzy miesiące śledziłem z zainteresowaniem kolejne utwory. Z upływem czasu jednak moja ciekawość coraz bardziej gasła, aż w końcu w ogóle przestałem przesłuchiwać kolejnych nagrań wrzucanych przez Gabriela do sieci. Nie byłem w tym znużeniu odosobniony, bo podobne reakcje obserwowałem u innych słuchaczy. Dziwna strategia promocyjna "I/O" nie przysłużyła się w budowaniu nastroju oczekiwania na nowe wydawnictwo, na które wszyscy i tak przecież czekali od 20 lat. Spowodowała za to rosnące zniecierpliwienie a nawet i zobojętnienie. Niewątpliwie Gabriel zamiast wciągnąć słuchaczy w świat swojej nowej muzyki "spalił" jej premierę. 

Mimo wszystko do "I/O" podszedłem bez uprzedzeń, skupiając się na ocenie wersji "Bright-Side Mix". Możliwe, że dzięki porzuceniu poznawania kolejnych utworów na wczesnym etapie, byłem bardziej otwarty na pozytywny odbiór nowej płyty. Z pewnością mogę napisać, że Peter Gabriel nagrał album, który przypadnie do gustu fanom staromodnych brzmień, nawiązujących głównie do stylistyki ejtisowej. Nie może być inaczej skoro większość utworów nie jest tak naprawdę nowa. Jednak również produkcja muzyki nawiązuje do klasycznego, solowego brzmienia Gabriela wypracowanego przez niego w latach 80. Muzyka na "I/O" nie tchnie jednak stęchlizną. Za produkcję odpowiada sam Gabriel a także Brian Eno oraz Richard Russell, producent i właściciel wytwórni XL, przedstawiciel pokolenia młodszego od Eno i Gabriela, ale przecież nie aż tak młodego (rocznik 1971).

Jakość kompozycji na "I/O" wydaje się ciut słabsza niż na płytach "IV" czy "So", ale już od "Us" nie odbiega. Peter Gabriel nie schodzi poniżej swojego dobrego poziomu. Płytę zaczyna utwór "Panopticom", który ukazał się 6 stycznia i był pierwszą zapowiedzią nowej płyty. Podobnie jak kolejny "The Court" prezentują typowe brzmienie Petera Gabriela, które znamy zarówno z płyty "Us" jak i "Up". "Playing For Time" jest pierwszym balladowym momentem albumu, z orkiestrowym tłem i wiodącą partią fortepianową. W tytułowym "I/O" ważną rolę odgrywa znowu pianino, ale utwór jest bardziej dynamiczny, z większym rozmachem, którego elementem jest też wykorzystanie chóru gospel. W "Four Kinds Of Horses" ważnym elementem są partie bardziej syntetyczne, programowane m.in. przez Briana Eno. Utwór jest bardziej mroczny i niepokojący, ale wokal Gabriela zyskuje charakterystycznego frazowania, które wciąga i staje się chwytliwe, jak kiedyś było np. w "Sledgehammer". Gabriel jednak często zmienia intonacje - od bardziej wyrazistej, ekspresyjnej po spokojniejszą i stonowaną. 

"Road To Joy" otrzymuje podobnego ducha jak "Digging in the Dirt" i wydaje się jednym z bardziej chwytliwych momentów płyty. "So Much" to kolejna ballada z dominującym pianinem, ale tym razem bardziej stonowana, subtelna, bez orkiestrowego, symfonicznego rozmachu, choć sama orkiestra delikatnie wzbogaca utwór, szczególnie w finalnej części. "Olive Tree" zaczyna się bardziej skocznie, ale po chwili zmienia się w podkład do opowieści snutej przez Gabriela, z czasem nabiera dynamiki poprzez miarową partię perkusji, na którą nakładają się kolejne warstwy instrumentalne. W utworze oprócz standarowych: gitary, basu, perkusji wykorzystana jest też mandolina, trąbka i saksofon. Wszystko w oprawie orkiestralnej a także wzbogacone programowaniem syntezatorów. "Love Can Heal" rozpoczyna się spokojniej i cały utwór również jest bardziej stonowany. Nagranie nie ma aż takiego rozmachu, za to słychać tutaj wiolonczelę i żeńskie głosy w chórkach. "This Is Home" zaczyna się od perkusyjnego rytmu niemal jak w "Digging in the Dirt" i utrzymuje tę rytmikę do końca. Dalej mamy najdłuższy na płycie "And Still", w którym główną rolę odgrywa Peter Gabriel, który śpiewa i gra na klawiszach, w tym pianinie. Oprócz niego mamy Tony Levina na basie, Davida Rhodesa na gitarze. Ponownie wykorzystana jest też orkiestra, która szczególnie staje się bardziej słyszalna w połowie tego spokojnego, lekko transowego utworu o charakterze nieco hymnowym. Album kończy "Live And Let Live" utrzymany w  podobnym duchu jak poprzedni, choć wokal Gabriela jest bardziej wyrazisty, podobnie jak rytmika. 

Na "I/O" trochę brakuje utworów, które chwytają od razu. Jednak słuchając całej płyty po raz pierwszy, odczuwa się, że "jest nieźle" albo po prostu przyjemnie i w klasycznym, "gabrielowskim" stylu. Po bliższym zaznajomieniu się z poszczególnymi nagraniami, potwierdza się przekonanie, że warto posłuchać nowej propozycji Gabriela. Nie należy spodziewać się tu niczego zaskakującego, albo pchającego muzykę na nowe tory. "I/O" to album konserwatywny i skierowany do fanów popowej stylistyki wypracowanej przez artystę w latach 80. 

Tak naprawdę jednak Gabriel nigdy nie tworzył szczególnie nowatorskiej muzyki. Po odejściu z Genesis spróbował zerwać z wizerunkiem muzyka z kręgu prog rocka i już jego pierwsze wydawnictwa udowadniały, że podąża własną drogą. Elementy nowofalowe mieszały się z popowymi, zachowując jednak często strukturę i instrumentarium, które mogły zaciekawić fanów art rocka. Z czasem Gabriel wytworzył swój własny styl "gabrielowski", który jest mieszanką różnych elementów formalnych i instrumentalnych a który można nazwać mianem art popu. W takim duchu utrzymana jest też nowa płyta i do fanów takiego brzmienia "I/O" jest skierowana. Według mnie udana płyta, zyskująca wraz z kolejnym odsłuchem, ale tych, którzy oczekują fajerwerków lub nowatorstwa album nie olśni. [/8/10]

p.s. "I/O" ma też wersję "In-Side Mix", która ukazała się na dodatkowym dysku DVD lub blu-ray

Andrzej Korasiewicz
02.12.2023 r.