H3llb3nt - Hardcore Vanilla
2001 - Invisible
1. Repeat Patterns (Suture) 0:13
2. Heliophobic 3:47
3. Forget You 4:30
4. Switching Off 4:01
5. Spread The Virus (Suture) 1:08
6. Jet Boy Machine 3:34
7. Time 4:45
8. Atariteenagefuck (Suture) 1:09
9. Rubber Girls With Knives 6:05
10. Modulus 4:48
11. Blo 6:33
12. Airbust (Suture) 0:47
Po pierwszym wysłuchaniu tej płytki mówiąc szczerze byłem zdruzgotany, w pozytywnym sensie tego słowa. Myślałem, że właśnie wpadła mi w ręce płyta mojego życia. Później nieco ochłonąłem i zreflektowałem się, że jednak słyszałem już trochę lepsze płyty. Ale to i tak w niczym mi nie przeszkadza gorąco polecić "Hardcore Vanilla". Płyta dotarła do mnie z opóźnieniem i poznałem ją już w 2002 roku ale gdybym miał dzisiaj wybierać album roku 2001 to z całą pewnością "Hardcore Vanilla" byłby silnym kandydatem. H3llb3nt to projekt Martina Atkinsa współpracującego wcześniej m.in. z PIL, Ministry, NIN, Killing Joke oraz Erica Powella z 16 Volt. Z zespołem współpracuje też nim m.in. Raymond Watts z Piga. Grupę tworzą doświadczeni muzycy, a jednak "Hardcore Vanilla", przynajmniej w Polsce, przeszła chyba nieco niezauważona. Nie wiem jak mogło się to stać, bo płyta, moim zdaniem, zasługuje na wzmożoną uwagę.
Muzycznie "Hardcore Vanilla" trudno jednoznacznie zaklasyfikować. Na pewno przeważają elementy industrialnego rocka. Jest tam sporo industrialnego zgiełku, ale też dużo rytmiki, zmian tempa i jakiegoś rodzaju, w dobrym tego słowa znaczeniu, przebojowości a to jest coś, co chyba sporo osób lubi, w tym niżej podpisany. Tym bardziej więc dziwi fakt, że płyta przeszła niemal bez echa. Najlepszym utworem na płycie jest według mnie "Jet Boy Machine". Rewelacyjny numer - słuchałem go przez pierwszy dzień na okrągło - zakręcony, agresywny, przebojowy. H3llb3nt łączy w sobie sprzeczne elementy. Taneczność, przebojowość, melodię ze zgiełkiem, hałasem i elektroniką. Całość jest mocno zakręcona i często zaskakująca. W numerze "Rubber Girls With Knives" słychać partie orkiestrowe i dam sobie głowę uciąć, że są to fragmenty "Carmina Burana" Carla Orffa. "Hardcore Vanilla" powinna spodobać się na pewno miłośnikom Nine Inch Nails. Miejscami płyta mocno kojarzy mi się z Trentem Reznorem. Ale dla mnie to jest ulepszona wersja NIN :). Zdecydowana rekomendacja. [9/10]
Andrzej Korasiewicz
30.03.2002 r.