Peter Hammill with Stuart Gordon - Veracious (Live Performances)
2006 FIE!/Sonic Records
1. A Better Time (5:13)
2. Gone Ahead (5:02)
3. Driven (4:17)
4. Nothing Comes (4:23)
5. Amnesiac (6:15)
6. Nightman (5:54)
7. Like Veronica (8:52)
8. Bubble (5:26)
9. Easy to Slip Away (6:03)
10. Primo on the Parapet (9:17)
11. Shingle Song (5:12)
12. A Way Out (8:14)
Twórczość Petera Hammilla chyba już na zawsze będzie kojarzyć mi się z osobą ś.p. Tomasza Beksińskiego. Nie dlatego, że Peter Hammill był ulubionym artystą Beksy, bo chyba tak nie było - co najwyżej był jednym z ulubieńców - ale dlatego że właśnie słuchając Beksy dowiedziałem się o istnieniu Hammilla. I jeszcze dlatego, że nie polubiłem wtedy tego byłego lidera Van Der Graaf Generator. Dziwne? Nie do końca. Nie polubiłem Hammilla, bo jego twórczość wydawała mi się zbyt pompatyczna, bez życia i zwyczajnie niezbyt wciągająca. Choć sam Van Der Graaf Generator bardzo szanowałem, jako jeden z ciekawszych przedstawicieli art rocka, to jednak w przypadku solowej twórczości Hammilla długo nie byłem przekonany. Dlatego niezbyt ją zgłębiałem. Do zmiany zdania o muzyce Hammilla przyczynił się całkiem niedawno jego najnowszy album pt. „Veracious”.
“Veracious” to wydawnictwo szczególne, choć zarazem bardzo pasujące do charakteru i stylu Hammilla. Płyta jest zapisem wspólnego występu - a właściwie występów - artysty oraz skrzypka Stuarta Gordona. Peter Hammill śpiewa i gra na gitarze a Stuart Gordon wtóruje mu na skrzypcach. Jak wynika z okładki materiał został zarejestrowany w trzech miejscach: Towson w USA, Jaffie w Izraelu i Haarlemie w Holandii w latach 1999-2004. To może zaskakiwać, bo płyta brzmi jak zapis jednego koncertu. Brawa za to należą się zarówno twórcom jak i producentom płyty.
Muzyki zawartej na albumie nie da się przyrównać do żadnego konkretnego gatunku. Mamy tutaj mieszankę folku i art rocka oraz elementów okołojazzowych. Płyta urzeka lekko dekadenckim stylem i nieco rozpaczliwym pięknem. Choć wokal Hammilla na pewno nie jest mistrzostwem świata, to jednak dobrze wspiera klimat muzyki. Głos artysty potęguje atmosferę nieco zdegenerowanej podniosłości i zabrudzonego patosu. Dzięki temu patos nie razi swoim nadmiarem, a muzyka zmierza w kierunku awangardy prog rocka.
„Veracious” z pewnością mocno oddziałuje na emocje. Płytę polubią zarówno fani art rocka, jak i zwolennicy eksperymentalnej muzyki rockowej oraz otwarci na rocka miłośnicy jazzu. Na dobrą sprawę muzyka na „Veracious” może spodobać się każdemu wrażliwcowi otwartemu na niełatwe brzmienia. Album nie jest dziełem przełomowym, które przejdzie do historii muzyki, ale jest to twórczość bardzo emocjonalna, stworzona przez dwóch instrumentalistów o znakomitym warsztacie. A to gwarantuje wysoki poziom artystyczny płyty. [8/10]
Andrzej Korasiewicz
06.09.2007 r.