Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Happy Pills - 17 Songs

Happy Pills - 17 Songs
2006 Rockers Publishing

1. Sweet And Sour      
2. I Know      
3. Allison      
4. Johnny The Sweater      
5. If You      
6. Popsong      
7. Not OK      
8. Home      
9. Boys Don't Cry      
10. All The Time      
11. Modern Life      
12. Night Stop      
13. Miles      
14. Plan No. 10      
15. In Search Of Belgian Waffles      
16. Telewizja      
17. Piano Song 

Zespół Happy Pills istniał od 1993 do 2002 roku. Wydał cztery płyty: "Soft"(1997), "Lo-Fi"(1998), "Happy Pills Meet Schneider"(2000) i "Smile"(2001). To był jeden z pierwszych polskich zespołów grających gitarowy rock wzorowany na Sonic Youth czy Pixies. Gdy grupa powstała była na polskiej scenie czymś wyjątkowym i dzisiaj, gdyby wznowiła działalność, nic by się nie zmieniło. Polska zawsze była uboga jeśli chodzi o taką muzykę. Niestety, sytuacja niewiele się poprawiła. Ponieważ towar jest deficytowany, wielu fanów poszukuje starych płyt Happy Pills. Dlatego, że fanów jednak nie ma znowu aż tak wielu, by wydawca mógł zarobić na reedycjach, płyty Happy Pills są niemal białymi krukami. Mamy do czynienia ze swoistym paradoksem. Z jednej strony muzyka Happy Pills jest poszukiwana, z drugiej strony nie ma szans na siebie zarobić. I dlatego nie opłaca się jej wydawać. Zespół postanowił obejść ten problem i wydać... składankę.

"17 Songs" to swoisty "Best of" grupy, choć Happy Pills nie omieszkał zaznaczyć we wkładce do płyty "Uwaga! Nie zawiera przebojów". Rzeczywiście. Muzykę Happy Pills trudno uznać za przebojową. Z drugiej strony nie jest to też jakaś hałaśliwa sieczka, ani zgrzytliwo-udziwniona awangarda. Muzyce grupy z pewnością najbliżej do Pixies -nieprzypadkowo większość muzyków Happy Pills, po rozpadzie zespołu, występuje jako Dixies, grając covery Pixies - ale w porównaniu do Amerykanów jest bardziej uładzona, miła, by nie rzec popowa. Nic dziwnego, że w Polsce, gdzie słucha się albo disco polo, albo "czadowego" rocka, taka muzyka nie odniosła sukcesu.

Na "17 Songs" usłyszymy m.in. covery: Pixies ("Allison"), The Cure ("Boys Don't Cry") oraz Kryzysu ("Telewizja"). Nagranie autorstwa Roberta Smitha w wykonaniu Happy Pills wypada moim zdaniem mało przekonywająco. Muzyka grana przez The Cure niezbyt komponuje się z twórczością Happy Pills. Muzycy polskiego zespołu nie zaprezentowali niczego od siebie w tym utworze. Jednak na uznanie zasługuje fakt, że w ten sposób uhonorowali Roberta Smitha i spółkę. Zdecydowanie lepiej wypada cover Pixies. Słychać, że to jest stylistyka właściwa dla zespołu.

Słuchając "17 Songs" można tylko żałować, że Happy Pills już nie ma. To naprawdę kawałek dobrego, na dodatek (co rzadkie) polskiego niezależnego rocka, którego nie mamy się co wstydzić. W muzyce Happy Pills nic odkrywczego nigdy nie było, ale grupa rozpoczęła z wysokiego poziomu rzemiosła i na takim poziomie skończyła. Szkoda, że tak mało fanów słyszało o zespole i że ich twórczość tak naprawdę pozostała nieodkryta.

Jako ciekawostkę przytoczę, że zespół miał zaplanowaną trasę po USA we wrześniu 2001. Byli już na pokładzie samolotu do USA, było to dokładnie 11 września. Zawrócono ich wtedy do Frankfurtu. Nigdy potem nie polecieli do USA. To zdarzenie jest dobrym podsumowaniem historii Happy Pills. [8/10]

Andrzej Korasiewicz
08.12.2006 r.