Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Waits, Tom - Orphans: Brawlers, Bawlers & Bastards

Tom Waits - Orphans: Brawlers, Bawlers & Bastards
2006 Anti/Sonic Records

CD 1 "Brawlers"

1. Lie To Me    
2. Lowdown    
3. 2:19    
4. Fish In The Jailhouse    
5. Bottom Of The World    
6. Lucinda    
7. Ain't Goin' Down To The Well    
8. Lord I've Been Changed    
9. Puttin' On The Dog    
10. Road To Peace    
11. All The Time    
12. The Return Of Jackie and Judy    
13. Walk Away    
14. Sea Of Love    
15. Buzz Fledderjohn    
16. Rains On Me    

CD 2 "Bawlers"

1. Bend Down The Branches  
2. You Can Never Hold Back Spring  
3. Long Way Home  
4. Widow's Grove  
5. Little Drop Of Poison  
6. Shiny Things  
7. World Keeps Turning  
8. Tell It To Me  
9. Never Let Go  
10. Fannin Street  
11. Little Man  
12. It's Over  
13. If I Have To Go  
14. Goodnight Irene  
15. The Fall Of Troy  
16. Take Care Of All My Children  
17. Down There By The Train  
18. Danny Says  
19. Jayne's Blue Wish  
20. Young At Heart
 
CD 3 "Bastards"

1. What Keeps Mankind Alive  
2. Children's Story  
3. Heigh Ho  
4. Army Ants  
5. Books Of Moses  
6. Bone Chain  
7. Two Sisters  
8. First Kiss  
9. Dog Door  
10. Redrum  
11. Nirvana  
12. Home I'll Never Be  
13. Poor Little Lamb  
14. Altar Boy  
15. The Pontiac  
16. Spidey's Wild Ride  
17. King Kong  
18. On The Road

Już dawno nie obcowałem z twórczością Toma Waitsa w takiej ilości i z taką intensywnością. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z muzyką Waitsa w latach 80., kiedy byłem zafascynowany, ale i przerażony głosem tego amerykańskiego barda, zgrywając jego płyty z Wieczorów Płytowych w II pr. PR. Później Waits umknął mi nieco z horyzontu. Wydawało mi się, że nagrywa ciągle to samo i wystarczy mi znajomość tych kilkunastu płyt, które poznałem. Jak bardzo się myliłem, nie zwracając uwagi na kolejne wydawnictwa Waitsa, przekonało mnie dopiero najnowsze jego dzieło pt., nomen omen, "Sieroty". Nowe i nie nowe zarazem. Nowe, ponieważ dopiero co wyszło spod tłoczni, a nie nowe, ponieważ aż 26 utworów to nagrania doskonale znane fanom Waitsa, ale nie występujące na jego autorskich płytach. Pozostałe utwory to też nie całkiem nowe nagrania. Waits wraz z żoną, Kathleen Brennan spędzili trzy lata zbierając rozproszone po różnych wydawnictwach piosenki, poszukując strzępów utworów kiedyś napoczętych, ale nigdy nie dokończonych i pogrzebanych w domowych archiwach a następnie pisali je na nowo. Efektem tych zabiegów jest trzypłytowy album "Orphans" ("Sieroty").

Zaiste wspaniałe są to sieroty. Niejeden twórca współczesnego "songwritingu", mający ambicje mienić się artystą, chciałby choć zbliżyć się do klasy tych odrzuconych przez Waitsa sierot. Potęgę Waitsa i jego geniusz pokazuje najlepiej ogrom wydawnictwa "Orphans". Znajduje się tutaj 56 nagrań, podzielonych na trzy cd według określonego klucza. Część pierwsza pt. "Brawlers" ("Rozrabiaki") to pieśni najbrudniejsze, najagresywniejsze, stylistycznie osadzone w tradycji amerykańskiego bluesa, pierwotnego folku z naleciałościami "hard country". Część druga pt. "Bawlers" ("Mazgaje") to zgodnie z nazwą utwory spokojniejsze, balladowe, barowe które dobrze mogłyby się komponować jako tło muzyczne w knajpach zwanych "mordowniami". Część trzecia pt. "Bastard" ("Bękarty") to numery nie pasujące do dwóch pierwszych części, najbardziej zakręcone i udziwnione. Wszystkie trzy części to osobne całości, których słucha się znakomicie i które, zachowując swoją odrębność, uzupełniają się.

Przyznam, że przy pierwszym odsłuchu miałem wrażenie, że mam faktycznie do czynienia z odrzutami, a Waits w dosyć łatwy sposób chce po prostu zarobić trochę pieniędzy na życie. Ale słuchając "Orphans" kolejny raz i kolejny, te myśli szybko ulotniły się z mojej głowy. Głos Waitsa coraz bardziej mnie przytłaczał i wciągał w jego świat - świat niesamowity, przerażający, ale fascynujący. Jedno jest pewne, drugiego takiego artysty jak Tom Waits - nie ma. I nawet Nick Cave mógłby Waitsowi jedynie sznurówki u butów wiązać (z całym szacunkiem dla Cave'a, którego również uwielbiam).

Na płycie "Orphans" znajdziemy takie ciekawostki jak song Brechta i Weilla „What Keeps Mankind Alive", wiersz Charlesa Bukowskiego „Nirvana", piosenkę Jacka Kerouaca „Home I'll Never Be", przerobioną na ponury marsz pieśń krasnoludków z „Królowej Śnieżki", „Heigh Ho", cover „King Konga" Daniela Johnstona, a także inne covery - „Sea Of Love" znanego ze współpracy z Massive Attack Horace'a Andy'ego, „Ain't Goin' Down To The Well" i „Goodnight Irene" Leadbelly'ego czy „The Return Of Jackie And Judy" i „Danny Says" The Ramones. Wśród utworów zebranych na „Orphans" są także niemal wszystkie piosenki filmowe pisane przez Waitsa i Brennan - z „Dead Man Walking: Przed egzekucją" („The Fall Of Troy", „Walk Away"), „Końca przemocy" („Little Drop Of Poison", który jeszcze raz został wykorzystany w „Shreku 2"), „Liberty Heights" („Putting On The Dog", „It's Over"), „Pollock" („The World Keeps Turning"), „Big Bad Love" („Long Way Home", „Jayne's Blue Wish") czy nagrodzonej w 1998 r. Oscarem krótkometrażowej animacji pt. „Bunny" („Bend Down The Branches").

"Orphans" to pocisk, który trafiwszy w głowę rozwala ją na czynniki pierwsze a czynniki pierwsze rozłupuje na jeszcze mniejsze cząstki, tak że nic nie zostaje. Masakra to jedynie namiastka słowa, które może określić stan umysłu po wysłuchaniu najnowszego wydawnictwa Toma Waitsa. [10/10]

Andrzej Korasiewicz
20.11.2006 r.