Japan - Tin Drum
1981 Virgin
1. The Art Of Parties 4:09
2. Talking Drum 3:34
3. Ghosts 4:33
4. Canton 5:30
5. Still Life In Mobile Homes 5:32
6. Visions Of China 3:37
7. Sons Of Pioneers 7:07
8. Cantonese Boy 3:44
Największym sukcesem komercyjnym grupy Japan był koncertowy album "Oil on Canvas" wydany w 1983 roku, czyli już po rozpadzie zespołu. To paradoks w historii Japan, który najlepiej unaocznia dziwne losy grupy. Japan z płyty na płytę miotał się między obecnie obowiązującymi modami stylistycznymi, a pragnieniem stworzenia czegoś oryginalnego i niepowtarzalnego. Album "Tin Drum" z 1981 roku, ostatni studyjny, jest chyba najbardziej udanym a jednocześnie najbliższy temu celowi.
Japan powstał w 1974 roku. Początkowo muzyka grupy oscylowała wokół modnego wówczas glam rocka. Pierwszy album ukazał się w 1978 r. "Adolescent sex" brzmiał jeszcze glamowo, ale już korzystał również z patentów nowofalowych. Druga płyta "Obscure Alternatives", wydana w 1978 r., to pójście za ciosem i o ile grupa na debiut czekała cztery lata, to "Obscure Alternatives" ukazała się kilka miesięcie po "Adolescent sex". Muzyka tam zawarta jeszcze wyraźniej korzystała ze stylistyki nowofalowej. Mimo tego że obie płyty nie odniosły sukcesu, już w kolejnym roku - 1979 - ukazał się trzeci album Japan pt. "Quiet Life". Zespół na fali popularności syntezatorów również poszedł w tym kierunku. I to w końcu spotkało się z uznaniem, choć umiarkowanym, publiczności. "Quiet Life" to najbardziej synth popowa płyta w dyskografii Japan, która w Wielkiej Brytanii osiągnęła top 20 listy sprzedaży albumów. Mimo tego żaden z singli promujących album nie zwrócił uwagi.
Dopiero singiel z kolejnej płyty "Gentlemen Take Polaroids", wydanej w 1980 roku został odnotowany w top 100 brytyjskiej listy singli. W innych krajach, grupa również nie cieszyła się większym zainteresowaniem. No może poza Japonią. "Gentlemen Take Polaroids", mimo że próbował wpasować się stylistycznie w modę "new romantic", sprzedawał się jednak gorzej niż poprzednik. Panowie tworzący grupę: wokalista David Sylvian, basista Mick Karn, perkusista Steve Jansen, klawiszowiec Richard Barbieri oraz gitarzysta Rob Dean powoli zbliżali się do decyzji o zakończeniu działalności grupy. Ten ostatni zresztą opuścił zespół już w 1981 roku jeszcze przed nagraniem "Tin Drum".
I wtedy właśnie, gdy panowie mieli już dosć, zaczęło się coś wokół grupy dziać. "Tin Drum", wydany 13 listopada 1981 roku, doszedł do 13. miejsca listy najlepiej sprzedających się płyt w Wielkiej Brytanii. Został też zauważony w krajach skandynawskich. Już wcześniej ponownie wydany singiel "Quiet Life" doszedł w 1981 r. do top 20 brytyjskiej listy singli. Pochodzący z "Tin Drum" singiel "Ghosts" osiągnął piąte miejsce. Pozostałe utwory wydane jako single dotarły do top 30 listy. Było to trochę zaskakujące, bo ani single, ani płyta "Tin Drum" wcale nie były bardziej przebojowe niż poprzednie wydawnictwa Japan. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że "Tin Drum" jest najtrudniejszą, najbardziej inteligentną i najmniej podążającą za modą płytą Japan.
Na "Tin Drum" tematem przewodnim jest Daleki Wschód. Słychać to w muzyce, jak i widać w tekstach. Już same tytuły poszczególnych utworów wskazują jednoznacznie na inspiracje Davida Sylviana i spółki - "Canton", "Cantonese Boy", "Visions Of China". Mimo zastosowania syntezatorów i całego instrumentarium charakterystycznego dla epoki, muzyka na "Tin Drum" to raczej skrzyżowanie nowofalowości spod znaku Wire oraz poszukującego prog rocka w rodzaju King Crimson. Wszystko ubarwione klimatem orientalnym.
Niektóre utwory, jak np. "Sons Of Pioneers", to nie proste, przebojowe piosenki, ale kompozycje o złożonej, wielowątkowej strukturze, która rozwija się w sposób niejednoznaczny i nie finalizuje żadnym chwytliwym refrenem. Są tutaj również bardziej chwytliwe momenty jak np. "Cantonese Boy" czy "Visions Of China". Nie jest to jednak chwytliwość oczywista. Zupełnie nieprzebojowy wydaje mi się natomiast największy "przebój" grupy pt. "Ghosts", okraszony do tego bardzo osobistym tekstem Sylviana. To numer melancholijny, ciekawie zaaranżowany, z wolno rozwijającym się motywem głównym, ale gdzie tu przebojowość? Dobrze jednak, że takie utwory zostają również przebojami. Niezbadane są ścieżki popularności. [8.5/10]
Andrzej Korasiewicz
22.02.2023 r.