
Kobranocka - Kobranocka (Sztuka jest skarpetką kulawego)
1987/1988 Polton/Klub Płytowy Razem/Wifon
Str. A
A1. Ela, czemu się nie wcielasz 2:58
A2. Nie obgryzaj paznokci 3:01
A3. Kombinat 2:27
A4. List z pola boju 3:33
A5. Ballada dla samobójców 3:26
A6. Sztuka jest skarpetką kulawego 3:55
A7. I nikomu nie wolno się z tego śmiać 3:14
Str. B
B1. To moja wina 3:36
B2. Trzymaj ręce przy Irence 2:11
B3. Kaftanik bezpieczeństwa 2:12
B4. Biedna pani 3:01
B5. Dałaś mi w brzuch tortowym nożem 2:27
B6. Wiem, nie wrócisz 2:43
B7. Zazgrzytam zębami 3:31
Gdy w 1986 roku dotychczasowe gwiazdy polskiego rocka złapały zadyszkę (Lady Pank), albo wręcz zaprzestały z różnych powodów działalności (Republika, Maanam, Oddział Zamknięty), na firmamencie polskiej muzyki pojawiły się nowe formacje. Byli to przedstawiciele młodszego pokolenia, którzy pierwsze szlify zdobywali na festiwalu w Jarocinie oraz byli lansowani przez Rozgłośnię Harcerską. Jedną z takich grup była Kobranocka, ale w tym przypadku historia jest znacznie bardziej skomplikowana. Jej lider Andrzej "Kobra" Kraiński funkcjonował na toruńskiej scenie muzyki nowofalowej od początku lat 80. w zespole Fragmenty Nietoperza. Wtedy poznał też Grzegorza Ciechowskiego i Republikę, której koncerty poprzedzał. Przez kilka lat był w orbicie towarzyskiej Ciechowskiego i Republiki, co zresztą zaowocowało później coverem utworu "Kombinat". Gdy w 1982 roku Kraiński został wyrzucony z Fragmentów Nietoperza, przy pomocy i wsparciu Ciechowskiego założył kolejną grupę pn. Nowo Mowa. Pomysł stworzenia zespołu pochodził od samego Ciechowskiego, który wymyślił nazwę grupy i napisał dla niej pierwsze teksty. Nazwa Nowo Mowa została zainspirowana powieścią George’a Orwella "Rok 1984". Muzycy Republiki pomogli także skompletować skład Nowo Mowy. Ciechowski namówił do gry basistę Andrzeja Gulczyńskiego, Sławomir Ciesielski zaproponował jako perkusistę Piotra Piątka. W 1983 roku zespół wystąpił na festiwalu w Jarocinie, supportował też Republikę podczas promocji płyty "Nowe sytuacje" [czytaj recenzję >>] . Mimo wszystko grupie nie udało się przebić do szerszego grona odbiorców a jedynym śladem muzycznym po zespole jest dzisiaj utwór "Dekoder", który znalazł się na składance "Jeszcze młodsza generacja" (1985).
O ile Fragmenty Nietoperza i Nowo Mowa miały wyraźnie charakter nowofalowy, to powstała na początku 1985 roku Kobranocka, która najpierw nosiła nazwę Latający Pisuar, od początku była bardziej "rock'n'rollowa" zahaczająca trochę o estetykę punk rocka. To co wyróżniało zespół to absurdalne teksty i chwytliwe refreny. Nieocenioną, choć pośrednią rolę odegrał znowu Ciechowski, który poznał Andrzeja Kraińskiego z Andrzejem Michorzewskim, psychiatrą. Miał on uchronić "Kobrę" przed poborem do wojska i załatwić mu "żółte papiery", ale przy okazji okazało się, że Michorzewski jest autorem ciekawych tekstów. To właśnie było bezpośrednią inspiracją dla powstania Latającego Pisuaru, który po roku przekształcił się w Kobranockę. Autorem nazwy był Michorzewski. O ścisłych związkach "Kobry" ze środowiskiem Republiki może też świadczyć to, że przez jakiś czas w Kobranocce grał na perkusji Sławomir Ciesielski, perkusista Republiki.
W 1986 roku Kobranocka wystąpiła w Jarocinie, zdobywając nagrodę publiczności. Machina popularności Kobranocki właśnie rozpędzała się. Grupa obecna była na liście przebojów Rozgłośni Harcerskiej, ale ja zwróciłem na nią uwagę dzięki utworowi "I nikomu nie wolno się z tego śmiać", który pojawił się pod koniec 1986 roku na Liście Przebojów Programu Trzeciego. Biorąc pod uwagę muzykę, której wówczas słuchałem był to dla mnie numer agresywny, ale przy tym nieodparcie przebojowy. Znałem już "Nową Aleksandrię" Siekiery, pierwsze utwory Armii i Brygadę Kryzys, ale Kobranocka była czymś innym i dla mnie nowym. Nie tak ciężkim jak Armia, ale jednak agresywnym, przy tym prostym, rockowym. Utwór dotarł do 4. miejsca trójkowej listy a ja dzięki niemu zainteresowałem się zespołem. Czym naprawdę jest Kobranocka okazało się dopiero wraz z następnymi nagraniami, które pojawiały się w radiu. Wtedy wyszło na jaw, że "I nikomu nie wolno się z tego śmiać", który brzmiał na serio, nie jest w pełni typowym nagraniem zespołu. "Biedna pani", "Ela, czemu się nie wcielasz" zaprezentowały w całej krasie prześmiewcze i absurdalne oblicze zespołu. Kobranocka łączyła odjechane teksty z prostą, rock'n'rollową muzyką okraszoną dźwiękiem instrumentów dętych.
Kompletny wizerunek zespołu poznałem, gdy w moje ręce wpadła płyta winylowa wydana przez Wifon pt. "Kobranocka", z równie odjechaną jak teksty zespołu okładką. Autorem rysunków na okładce był modny wtedy Kain May. Jak się jednak później okazało wydanie Wifonu, które przeze mnie było wówczas traktowane jako pierwsze i podstawowe, wcale takim nie było. Zanim w 1988 roku płytę pt. Kobranocka" wydał Wifon, najpierw, w 1987 roku ukazała się kaseta Poltonu pt. "Sztuka jest skarpetką kulawego" oraz płyta winylowa Klubu Płytowego Razem. Wydanie Klubu Płytowego Razem miało zupełnie inną okładkę, moim zdaniem nie tak dobrą, jak wersja Wifonu. I to właśnie z okładką Klubu Płytowego Razem płytę wznawiano później na CD a także z nią funkcjonuje album w streamingu. Dopiero firma MTJ wznowiła wydawnictwo z okładką Wifonu.
Już same tytuły kolejnych nagrań, które znalazły się na płycie: "Nie obgryzaj paznokci", "Sztuka jest skarpetką kulawego", "Trzymaj ręce przy Irence", "Dałaś mi w brzuch tortowym nożem" sugerują z jakim rodzajem absurdalnego humoru mamy do czynienia. Zestawienie tych dziwacznych, wtedy szokujących (mnie) tekstów z dynamiczną muzyką, będącą połączeniem punk'n'rolla z intensywnymi dęciakami (saksofon, klarnet) było dla mnie wtedy czymś nowym i odkrywczym. Przy słuchaniu tekstów było sporo śmiechu, a muzyka i refreny były na swój sposób przebojowe. Cover republikańskiego przeboju "Kombinat" dawał poczucie, że Kobranocka ma dobre wzorce. Mimo wszystko nie stałem się fanem zespołu. Tego typu muzyka może zaskoczyć tylko raz. Efekt zaskoczenia szybko mija i albo się taką muzykę pokocha, albo odpuszcza. W moim przypadku nastąpiło to drugie zjawisko. Płytę "Sztuka jest skarpetką kulawego" wspominam jednak jako ważny element mojej edukacji muzycznej, do którego czasami wracam.
Kolejne płyty Kobranocki nie zrobiły już na mnie żadnego wrażenia. Zdziwiła mnie popularność utworu "Kocham cię jak Irlandię", dzięki któremu zespół na chwilę awansował w 1990 roku do czołówki polskiego rocka. Okazało się jednak, że to był sukces jednorazowy, bo choć grupa miała później jeszcze kilka mniejszych przebojów, to takiej popularności już nie powtórzyła. Zespół do dzisiaj istnieje i wydaje kolejne płyty, ale działa w "rock'n'rollowej" niszy. Dzisiaj taka muzyka mnie już nie interesuje, ale debiutancką płytę Kobranocki cały czas cenię. To kawał świetnej, energetycznej muzyki rockowej z psychodelicznymi tekstami i miejscami urozmaiconymi aranżacjami. Uważam, że cover utworu Die Toten Hosen z polskim tekstem "I nikomu nie wolno się z tego śmiać" jest genialny i lepszy od oryginału. Do dzisiaj ten numer mocno mnie "rusza". Uwielbiam też posępny, przytłaczający, ale jednocześnie nostalgiczny "Zazgrzytam zębami". Świetny jest "List z pola boju" z brawurową partią saksofonu. Lubię też wrócić do dwóch pozostałych hitów z płyty: "Ela, czemu się nie wcielasz" i "Biedna pani". Płyta bardzo dobra i upływ czasu nie zmienił mojego nastawienia do niej. [8/10]
Andrzej Korasiewicz
21.10.2025 r.