Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Ladytron - Witching Hour

Ladytron - Witching Hour
2005 Rykodisc

1. High Rise    4:54
2. Destroy Everything You Touch    4:36
3. International Dateline    4:17
4. Soft Power    5:19
5. CMYK    1:49
6. AMTV    3:26
7. Sugar    2:50
8. Fighting In Built Up Areas    3:59
9. The Last One Standing    3:11
10. Weekend    3:57
11. Beauty*2    4:23
12. Whitelightgenerator    3:59
13. All The Way...    13:11
 
Trzy lata temu, po wydaniu płyty "Light And Magic", o Ladytron można było powiedzieć: "Wydali genialną płytę, ale jest ona jednocześnie ich końcem - przez ile kolejnych krążków można grać electropop? Wszystko w tej muzyce zostało już wymyślone". Otóż okazuje się, że nie wszystko. "Witching Hour" nie jest mierną kopią, ani nawet powtórką "Light And Magic". Kwartet potwierdza tą płytą, że, mimo swojej ogromnej fascynacji latami 80., są jeszcze nieodkryte dotąd rejony muzyczne, które warto spenetrować.

Jedna z osób, które wręcz katują najnowszą płytą Ladyton, stwierdziła, że otwierający "High Rise" jest jak walec. Zaczyna się rzeczywiście mocno, masywnie, jednak to drugi kawałek, "Destroy Everything You Touch" - nota bene drugi singiel - zapowiada zmiany, jakie zespół poczynił w swojej muzyce. Zmiany polegające na tym, że będzie tak samo melodyjnie, lekko naiwnie i melancholijnie, ale i agresywnie, i momentami wręcz smutno. Ladytron to przede wszystkim głos Helen Marine - rozmarzony, lekko dziecinny, wyciszony i nieobecny. Nawet najbardziej mocne, atakujące uszy, dźwięki potrafi okrasić swoimi płynącymi wokalizami tworząc specyficzną, nostalgiczną atmosferę - "International Dateline", "Soft Power".

Muzycznie Ladytron przechodzi sporą ewolucję. Nadal słychać sporo odwołań do electropopowych tuzów takich jak: Visage czy Kraftwerk. Jednak w przeciwieństwie do powtarzających się i nudnych klonów Depeche Mode, liverpoolczycy nie boją się użyć żywych, głośnych bębnów, pulsującego basu czy indie-rockowych gitar - singiel "Sugar", "Last One Standing". Całość nie prezentuje się jednak tak zwiewnie i cukierkowo - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - jak "Light And Magic". Jest o wiele bardziej mrocznie i depresyjnie. Nie brak oczywiście piosenek, które w każdej chwili powinny zostać dyskotekowami przebojami. Punkowo-noworomanyczny "Weekend", wspomniany electro-popowy "Destroy Everything You Touch" czy house'owy "Fighting In Built Up Areas", zaśpiewany po bułgarsku przez Mirę Aroyo. Znakomity obraz całości psują trochę bezbarwne "White Light Generation" i "All The Way", ale i tak Brytyjczykom należą się ogromne brawa - za nie schlebianie tanim gustom, za spory rozwój i brak możliwości zaszufladkowania - bo jak nazwać tak różnorodną i wielobarwną muzykę? Fakt, wszystko opiera się na tanecznych latach 80., ale jest to jedynie punkt wyjścia - Ladytron po raz kolejny udowodnił, że można stworzyć muzykę pół-komercyjną, melodyjną i przebojową, ale jednocześnie alternatywną i ambitną.

Jeden z recenzentów napisał kiedyś, że muzyka Ladytron brzmi jak wychowana w DDR Britney Spears na heroinowym głodzie. To stwierdzenie sprawdza się w stu procentach w przypadku "Witching Hour". [9/10]

Mateusz Karaluch Rękawek
09.10.2005 r.