LCD Soundsystem - LCD Soundsystem
2005 DFA/EMI
CD 1
1. Daft Punk Is Playing At My House 5:16
2. Too Much Love 5:42
3. Tribulations 4:59
4. Movement 3:04
5. Never As Tired As When I'm Waking Up 4:49
6. On Repeat 8:01
7. Thrills 3:42
8. Disco Infiltrator 4:56
9. Great Release 6:37
CD 2
1. Losing My Edge 7:53
2. Beat Connection 8:07
3. Give It Up 3:55
4. Tired 3:34
5. Yeah (Crass Version) 9:21
6. Yeah (Pretentious Version) 11:06
7. Yr City's A Sucker (Full Version) 9:24
Na poczatek najistotniejsza kwestia, czyli odpowiedź na pytanie, czym jest LCD Soundsystem. To projekt multiinstrumentalisty Jamesa Murphy'ego, połowy grupy producentów Death From Above odpowiedzialnej m.in. za słynne "Echoes" The Rapture. Wszystko jasne, prawda?
O ile "Echoes" można nazwać manifestem dance punka, to debiut Murphy'ego jest już żelazną i chyba najważniejszą pozycją tego gatunku. Poniżej 10 powodów, wyjaśniających dlaczego:
1. "Tribulations" - trzeci utwór na płycie. Połączenie idiotycznego wręcz beatu electro z klimatami lat 80. i pseudo-rapem Murphy'ego. Piosenka ta, pomimo tego że nie zawiera żadnych gitarowych jazgotów, jest bardziej punkowa niż niejeden dzieciak z irokezem. Singiel roku czy dekady?
2. Okładka - czarno-biała kryształowa kula dyskotekowa mówi wszystko -będzie tanecznie. Ale na zupełnie inny sposób niż znany do tej pory. Bo czy ktoś widział kiedyś czarno-białą kulę dyskotekową? One z reguły są kolorowe...
3. "Daft Punk Is Playing In My House" - opener. I od razu wiemy, że będziemy mieć do czynienia z bardzo ironiczną, kąśliwą produkcją. Czymś pełnym autoironii i dystansu do samego siebie. Swoją drogą... czy ktoś wypuścił kiedyś na singlu piosenkę z konkurencyjnym zespołem w tytule?
4. "Movement" - numer cztery na płycie, ma w sobie wszystko, co najlepsze w punkcie trzy, plus kapitalny, lekko nawet banalny rytm klawiszy, który w końcu przeradza się w niekontrolowany gitarowo-punkowy zgiełk. Napięcie i kpina młodych kapel gitarowych. Paradoksalnie jedna z lepszych garażowych piosenek ostatnimi laty.
5. Głos James'a Murphy'ego - facet ma bardzo specyficzny akcent. Jeśli dodać do tego zapchany nos, to wyjdzie nam jeden z ciekawszych męskich głosów na scenie tanecznej.
6. Produkcja. Ten gość zna tajniki studia nagraniowego jak własną kieszeń. Dzięki temu wszystko jest idealnie czytelne, żaden instrument zbędny a brzmienie...
7. Brzmienie - nie pozostawia nic do życzenia. Murphy nagrał ten album prawie sam. Co prawda granie electro czy ogólnie muzyki tanecznej na żywych instrumentach nie jest już novum, jednak nie wszystkim to wychodzi. Ci, którym nie wychodzi, mogą się uczyć od tego pana.
8. "On Repeat" i "Disco Infiltrator" - dwaj taneczni zabójcy.
9. Wydanie - bardzo ładny digipack zawiera też dodatkową płytę. A na niej "Losing My Edge" - utwór, dzięki któremu LCD zaistniało i w którym pan Murphy wyłożył jednoznacznie wiele swoich ciekawych poglądów.
10. "Yeah (Crass Version)" - również na drugiej płycie, opis jak w punkcie 8 lub 1.
Ufffff...Ta lista powinna mieć właściwie 16 pozycji wyjaśniających, dlaczego warto mieć tę płytę. Bo tyle jest też na niej utworów - 16. Wszystko jasne, prawda? [10/10]
Mateusz Rękawek
10.12.2005 r.