Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Legendary Pink Dots, The - So Lonely In Heaven

The Legendary Pink Dots - So Lonely In Heaven
2025 Metropolis Records

1. So Lonely In Heaven 06:39
2. The Sound of the Bell 03:43
3. Dr. Bliss '25 05:25
4. Sleight of Hand 04:29
5. Choose Premium : First Prize 05:25
6. Darkest Knight 04:33
7. Cold Comfort 04:11
8. Wired High : Too Far To Fall 07:09
9. How Many Fingers In the Fog 04:12
10. Blood Money : Transitional 06:50
11. Pass The Accident 04:56
12. Everything Under The Moon 05:43

The Legendary Pink Dots to grupa, która jest jak znajomy, którego rzadko się odwiedza, bo jest przewidywalny i czasami trochę nużący, ale gdy po jakimś czasie do niego wpadasz czujesz, że to jest naprawdę dobry i porządny facet, którego nie da się nie lubić. Przy tych odwiedzinach zawsze dostajesz to, czego się spodziewasz, ale jest to na swój sposób wyjątkowe i podnoszące na duchu, że tacy ludzie jeszcze istnieją. Takie uczucia mam właśnie, gdy raz na kilka lat sięgam po kolejne nowe wydawnictwo Edwarda Ka-Spela i spółki. Nigdy na ich muzyce się nie zawiodłem, zawsze otrzymałem to, czego się spodziewałem, ale tylko za pierwszym razem, gdy usłyszałem w audycji Beksińskiego album "The Maria Dimension" (1991) byłem prawdziwie zachwycony i olśniony muzyką anglo-holenderskiej formacji. Każdego kolejnego razu z innym wydawnictwem LPD nie dało się porównać do tego, czego doznałem po wysłuchaniu tamtej płyty. Możliwe, że gdybym najpierw poznał inny album LPD, to nim byłbym tak dozgonnie olśniony. Ale jak większość słuchaczy radia na przełomie lat 80. i 90. trafiłem właśnie na "The Maria Dimension", które niezależnie od przeżyć związanych z prawem "pierwszego razu", obiektywnie jest przecież doskonałym wydawnictwem. Czy najlepszym w karierze zespołu? Niech ocenią jego zagorzali fani i badacze. Jak zawsze zdania będą podzielone. 

Z całej bogatej dyskografii Legendarnych Różowych Kropek słyszałem co najmniej kilkanaście albumów, może ponad dwadzieścia, ale na pewno nie wszystkie, dlatego nie podejmuję się ocenić najnowszej płyty w kontekście całej twórczości formacji, na którą składa się ponad czterdzieści wydawnictw. Mogę jednak stwierdzić, że "So Lonely In Heaven" jest kolejnym albumem, który wpisuje się w psychodeliczno-nowofalowo-elektronicznego ducha The Legendary Pink Dots. Fani onirycznych klimatów budowanych przez zespół od początku lat 80. znajdą na nim wszystkie elementy, które dla grupy były dotychczas charakterystyczne. Mamy więc oniryczny śpiew Ka-Spela, syntetyczne wykrętasy, zgrzyty i ozdobniki, transową rytmikę, ambientowe przestrzenie, knajpiano-jazzowe tła oraz momenty odjechano-psychodeliczne. Są zarówno popowe melodie, jak i fragmenty bardziej eksperymentalne. A to wszystko mimo tego, że formację opuścił w 2022 roku drugi nieodłączny jej członek Phil Knight. Jednak zastępstwo w postaci Randalla Fraziera doskonale się sprawdziło. The Legendary Pink Dots nadal jest sobą i wszyscy, którzy oczekują muzyki w stylu "Legendarnych Różowych Kropek" na najnowszym wydawnictwie ją otrzymają. Bardzo dobra płyta, utrzymująca wysoki poziom wykonawczy i realizacyjny. "So Lonely In Heaven" cieszy i u mnie przywołuje wspomnienia tego "pierwszego razu" z "The Maria Dimension", ale nie tylko. To naprawdę dobra i wciągająca muzyka, która pobudza wyobraźnię i może wprawić w rozmarzony i nostalgiczny, czasami niepokojący nastrój. Dla tych, którzy tego potrzebują pozycja obowiązkowa. [8/10]

Andrzej Korasiewicz
18.01.2025 r.