Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Limahl - Don't Suppose

 
Limahl - Don't Suppose
1984/2012 EMI/Gold Legion
 
1. Don't Suppose     4:19
2. That Special Something  4:16
3. Your Love     4:27
4. Too Much Trouble     3:57
5. Never Ending Story    3:31
6. Only For Love     3:56
7. I Was A Fool     4:45
8. The Waiting Game     4:03
9. Tar Beach     3:46
10. Oh Girl     4:39
 
bonus cd 2012
 
11. Never Ending Story (12" Dance Mix)    5:20
12. Only For Love (Dance Mix)     6:35
 
Limahl miał w połowie lat 80. status megagwiazdy. Nastolatki wieszały sobie zdjęcia Limahla na ścianie i kochały się w nim "na zabój" a niektórzy chłopcy starali się naśladować charakterystyczną fryzurę Christophera Hamilla, bo tak naprawdę nazywa się Limahl. Ten brytyjski wokalista popularność zdobył dołączając do nowofalowej grupy Art Nouveau, która zmieniła nazwę na Kajagoogoo i styl na modny wówczas synth-pop. Utwór "Too Shy" z 1982 r. wyniósł Kajagoogoo rok później na szczyt list przebojów a z samego  Limahla uczynił gwiazdą światowego formatu. Ukoronowaniem sukcesu była debiutancka płyta pt. "White Feathers", która dotarła do 5. miejsca brytyjskiej listy najlepiej sprzedających się albumów w 1983 roku. Zaraz po tym fakcie, niesiony popularnością Limahl odszedł z Kajagoogoo i nagrał debiutancki, solowy singiel "Only For Love", który zdobył sporą popularność.
 
Rokiem Limahla był niewątpliwie rok następny - 1984. Wtedy Brytyjczyk wydał debiutancką płytę solową "Don't Suppose" oraz odniósł sukces dzięki jednemu z najbardziej rozpoznawalnych do dzisiaj utworów lat 80. "Never Ending Story", skomponowanemu przez Giorgio Morodera. Ten motyw przewodni  filmu fantasy Wolfganga Petersena pt. "Niekończąca się opowieść" zapewnił Limahlowi nieśmiertelność muzyczną. Popularność, choć mniejszą zdobył jeszcze singiel "Too Much Trouble". Potem jednak solowa kariera wokalisty zaczęła zwalniać. Czasy zmieniały się i syntezatorowy pop tracił na popularności. Wydana w 1986 roku druga płyta pt. "Colour All My Days" była komercyjną porażką, choć singlowy "Love In Your Eyes" został jeszcze odnotowany na listach przebojów. Ale to właściwie łabędzi śpiew Limahla. Wokalista popadał w zapomnienie. Wydany w 1992 roku trzeci album "Love Is Blind" przeszedł całkowicie bez echa. Od tego czasu Limahl właściwie przestał nagrywać. Dodatkowym smaczkiem stało się ujawnienie Limahla jako... geja. Dla wielu była to informacja szokująca, bo Limahl był kreowany w latach 80. jako obiekt westchnień nastoletek.
 
Limahl próbował powrócić w 2006 roku singlem "Tell Me Why", ale ten został zauważony jedynie w Niemczech. W tym samym mniej więcej czasie zszedł się z resztą Kajagoogoo, ale reunion nie odbił się szerszym echem. Poza nielicznymi wspólnymi koncertami, które rozbudziły sentyment osób pamiętających kultowy status Limahla i Kajagoogoo w latach 80., powrót Limahla nie zainteresował szerszej publiczności. O skali obojętności na twórczość Limahla najlepiej niech świadczy fakt, że debiutancka, solowa płyta wokalisty aż do tego roku nigdy nie ukazała się na CD. Dopiero w tym roku, amerykańska wytwórnia Gold Legion postanowiła nadrobić zaległości i wypuściła "Don't Suppose" w formie kompaktowej. I choć płyta jest dostępna tylko na rynku amerykańskim, to dzisiaj na szczęście nie jest już przeszkodą, by do niej dotrzeć.
 
Co można napisać o samej muzyce na "Don't Suppose"? Mamy do czynienia z synth-popem skrojonym na miarę lat 80. To nie jest wielka muzyka, ale tego zbioru zgrabnie napisanych przebojów zwyczajnie miło się słucha.  Album nie jest i nigdy nie był osiągnięciem artystycznym. Płyta od początku miała wymiar głównie komercyjny - miała wykreować Limahla na gwiazdę pop i wtedy to się udało. Mimo wszystko trudno odmówić piosenkom, które znalazły się na płycie przebojowości i uroku. No i przede wszystkim krążek utrzymany jest w charakterystycznym dla pierwszej połowy 80's duchu syntezatorowego popu. Z pewnością dla fanów 80's kompaktowe wydanie "Don't Suppose" jest wydarzeniem.  Możliwe, że nie jestem obiektywny w ocenie płyty, ale należę do tej grupy słuchaczy, która darzy wielkim sentymentem "Don't Suppose". W porównaniu do współczesnej popowej sieczki, "Don't Suppose" wydaje się być mistrzostwem świata w kategorii komercyjnego popu. A biorąc pod uwagę fakt, że Limahl jest dzisiaj kompletnie zapomniany, to można go nawet podciągnąć pod underground ;). [8/10]
 
Andrzej Korasiewicz
04.12.2012 r.