Midge Ure - Fragile
2014 Hypertension Music
1. I Survived
2. Are We Connected
3. Let It Rise
4. Become
5. Star Crossed
6. Wire And Wood
7. Dark Dark Night
8. For All You Know
9. Bridges
10. Fragile Released
Tegoroczna płyta Midge Ure'a to pierwsze jego wydawnictwo z premierowym materiałem od trzynastu lat i pierwsze od sześciu lat w ogóle. W 2008 roku ukazał się album "10", na którym wokalista Ultravox zaprezentował własne interpretacje utworów innych wykonawców. W międzyczasie Midge Ure wraz z kolegami z Ultravox ucieszył fanów powrotem macierzystej grupy i premierowym wydawnictwem Ultravox w 2012 r., pierwszym od 26 lat. Ta wyliczanka wskazuje, że James Ure to już pan dosyć wiekowy a przy tym klasyk, którego każde kolejne wydawnictwo wzbudza zainteresowanie wielbicieli talentu Szkota. Dodajmy, że krąg wielbicieli jest raczej topniejący niż powiększający się. Nowe wydawnictwa Midge Ure'a czy Ultravox interesują głównie "starych" sympatyków, bo jakoś młodzieży ta muzyka nie obchodzi. Nie dziwi mnie to zresztą, bo Midge Ure nie odkrywa w muzyce niczego nowego, a z wiekiem ostrze jego muzyki wyraźnie osłabło. Kompozycje, które tworzy sam lub z kolegami zespołu napisane są według klasycznych wzorów, ale odarte z zadziorności i świeżości, którą posiadały na przełomie lat 70/80. I taką muzykę otrzymujemy też na albumie "Fragile".
Gdy usłyszałem "Become", pierwszą ujawnioną piosenkę z albumu, przygotowywałem się na dynamiczny, taneczny synth-pop. Po pierwszym przesłuchaniu "Fragile" byłem rozczarowany. Zamiast chwytliwych, nowo-romantycznych utworów syntezatorowych, na płycie mamy dwa utwory instrumentalne oraz siedem leniwych, pastelowych nagrań pop, które nie mają szans stać się przebojami. No i jest wspomniany "Become", przebojowy, choć nawet na liście Trójki radzi sobie słabo. Po kilkukrotnym przesłuchaniu "Fragile" moje rozczarowanie ustąpiło miejsca coraz większemu zachwytowi. Na płycie mamy do czynienia z wysmakowanym, nieco nudziarskim popem, ale wsłuchując się w każdy kolejny utwór słychać coraz więcej smaczków i nawiązań do noworomantycznej przeszłości Midge Ure'a. Jednym z najlepszych utworów jest "Dark Dark Night", w którym gościnnie udziela się nie kto inny jak... Moby, który odpowiada za programowanie i grę na keyboardach. "Dark Dark Night" ma w sobie coś z monumentalności "Vienny" i klimatu "Fade to Grey", choć nie jest tak przebojowy. Na uwagę zasługują również "Star Crossed" czy "Let It Rise". Ten ostatni numer ma chyba najwięcej z klimatu dawnego Ultravox.
Płyta kojarzy mi się trochę z powrotem Red Box i albumem "Plenty". Na obu wydawnictwach króluje podobny nostalgiczny, sentymentalny nastrój, choć "Fragile" jest zdecydowanie bliższa latom 80., dzięki zastosowaniu większej dawki elektroniki. "Fragile" to płyta dobra, albo nawet bardzo dobra, ale wymaga większej uwagi i skupienia. Podejrzewam, że dla młodych Midge Ure może być kimś takim jak dla mojego pokolenia Jerzy Połomski ;). Ale nic to. Człowiek się starzeje i nic na to nie poradzimy. Dla fanów Ultravox i Midge Ure'a to pozycja obowiązkowa. [8/10]
Andrzej Korasiewicz
07.08.2014 r.