Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

National, The - Boxer

The National - Boxer
2007 Beggars Banquet

1. Fake Empire    3:27
2. Mistaken For Strangers    3:32
3. Brainy    3:20
4. Squalor Victoria    3:01
5. Green Gloves    3:41
6. Slow Show    4:10
7. Apartment Story    3:34
8. Start A War    3:18
9. Guest Room    3:20
10. Racing Like A Pro    3:26
11. Ada    4:05
12. Gospel    4:29

Stany Zjednoczone to cholernie dziwny kraj. Z jednej strony 90 proc. mieszkańców (tych, którzy nie są emigrantami oczywiście), to fani Kiss, Motley Crue czy innych pompatycznych pudli (nie żebym miał coś przeciw Kiss) a z drugiej miasto-państwo - Nowy Jork, którego niemalże synonimem jest Lou Reed, Andy Warhol, Laurie Anderson. W tym mieście wszystko smakuje i wygląda inaczej niż w całej reszcie Jułesej... Obecnie można je uznać za miasto dwóch kultur (choć to też za dużo powiedziane) - dance punku i czegoś, czego nazewnictwa się nie podejmuję, jednakże jeśli wymienię nazwę Interpol to wszystko będzie jasne. National różnią się naturalnie od tych ostatnich, ale czuć w ich muzyce te same emocje i bardzo podobny przekaz.

Trudno jakkolwiek scharakteryzować tą muzykę... Alt-country, singers-songwriters, alt-pop... ach, pies tańcował z szufladkami. Poprzednia płyta National, "Alligator", była praktycznie największym zaskoczeniem i ponownym odkryciem 2005 roku. Dlaczego zaskoczeniem? Ano, jeśli ktoś znał "Sad Songs For Dirty Lovers" to na pierwszy rzut ucha ta muzyka niczym się od siebie nie różniła. Po trzecim rzucie wychodziło na to, że to najlepsza płyta roku a może nawet jedna z 50 najlepszych XXI wieku? No ale nie o "Alligator" miało być, choć bez znajomości poprzedniczki trudno będzie rozgryźć "Boxer". Bo znów niby jest tak samo - ckliwe melodie wyśpiewywane zmęczonym, sennym, smętnym głosem Matta Berningera (kto inny w taki sposób zaśpiewa "la la la lalalala"), jakieś smyczki, plumkanie gitary. Coś się jednak zmieniło - pojawia się, dość wyraźny, fortepian ("Mistaken For Strangers", "Squalor Victoria"), pojawiają się mocne, szybkie linie perkusyjne (znów "Squalor Victoria", "Apartment Story"). Na dobrą sprawę "Mistaken For Strangers" mógłby spokojnie znaleźć się na nowej płycie Interpol. Zaskakuje to mocniejsze, jakby bardziej soczyste i agresywne brzmienie, ale umówmy się - wciąż jest, mimo wszystko, tak samo. Nie ejst to bynajmniej zarzut - są kapele, które grają ciągle to samo i wychodzi im to perfekcyjnie. National jest jedną z nich. Bo przecież każdy lubi sobie od czasu posłuchać "milutkich" piosenek o miłości.

Manhattan, deszcz leje, facet śpiewa patrząc przez okno, na horyzoncie mapa Niu Jorku. Nie da rady, nie kojarzy mi się to w żaden inny sposób. Idealny soundtrack do jakiegoś smutnego filmu. Warto mieć tę płytę, by wiedzieć, że w tym porąbanym kraju może powstać tak piękna i inteligentna muzyka. Tylko błagam - nie patrzcie na ich zdjęcie. To, że wyglądają jak kloszardzi jeszcze o niczym nie świadczy. [8/10]

Mateusz Rękawek
29.06.2007 r.