New Model Army - Carnival
2005 Attack Attack
1. Water 4:31
2. BD 3 3:30
3. Prayer Flags 3:51
4. Carlisle Road 4:04
5. Red Earth 5:06
6. Too Close To The Sun 4:01
7. Bluebeat 5:00
8. Another Imperial Day 4:51
9. LS43 3:53
10. Island 5:24
11. Fireworks Night 5:26
Pięć lat czekania i... spore rozczarowanie. Justin Sullivan - postać bardzo ważna na muzycznej mapie niezależnego grania - zawsze walczący w słusznej sprawie, pełen ekspresji i niezwykłej charyzmy. Ogromny postęp, jaki New Model Army poczyniło od pierwszej płyty, zaoowocował "Thunder And Consolation" - jednym z najważniejszych krążków lat 80. Niestety, od tamtej pory Justin jedynie powiela pomysły wypracowane na tamtej płycie, czasem robi to znakomicie - albumy "Impurity" czy "Eight" - a czasem zupełnie nieudolnie (kompletnie nieudany "Strange Brotherhood"). Właśnie tą ostatnią płytę "Carnival" przypomina najbardziej - pomieszanie z poplątaniem, "walczące" czady, za jakie Justina lubimy najbardziej, romantyczne ballady, ale jednocześnie brak spójności i spory niedostyt, który po przesłuchaniu całości pozostawia ten album. Nie oszukujmy się - Sullivan nie stworzy już drugiego "White Coast" czy "Vagabonds". Co prawda, znów jest trochę folkowo ("Too Close To The Sun"), ale fletu i skrzypiec nie da się zastąpić klawiszami. Jest kilka pomysłów wypracowanych na "Eight" z 2000 roku - połączenie harmonijki i ostrej gitary - "Bluebeat" z zupełnie nieudaną "karuzelową" melodią - czy kongi i bongosy ("Red Earth"). Gitary brzmią zbyt ostro, niemalże metalowo, produkcja niektórych utworów również nie przekonuje ("Island") - jest zbyt płytka i beznamiętna. Justinowi nie brakuje jak zwykle pasji i wiary w to, co śpiewa, jak w najlepszym na płycie "Prayer Flags", nadal stara się poruszać aktualne i miłosne tematy, ale to wszystko za mało, by stworzyć porywającą płytę. Honor ratują wspomniane "Prayer Flags" i "BD3", ale to jedynie dwa z jedenastu zawartch tu utworów! Zdecydowanie za mało. O ile solowa płyta Sullivana zachwycała, była pełna melodii i piękna, tak "Carnival" pozostawia po sobie wiele do życzenia. Nie takie New Model Army kochamy.
Mateusz Rękawek
03.11.2005 r.