Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Sisters Of Mercy, The - Vision Thing

The Sisters Of Mercy - Vision Thing
1990 Merciful Release

1. Vision Thing
2. Ribbons
3. Detonation Boulevard
4. Give Me
5. Something Fast
6. When You Don't See Me
7. Doctor
8. Jeep
9. More
10. I Was Wrong

Sięgam na półkę z kilkoma zakurzonymi kasetami... Stare dzieje... Ręcznie podpisane, żadnych okładek, nawet robionych na ksero - takie kiedyś były czasy. Jedna taśma, w potrzaskanej obudowie, przywołuje pewne szczególne wspomnienia, a wykaligrafowane cienkopisem słowa "Vision Thing" wyjaśniają wszystko...

Trzeci studyjny album Sistersów był pierwszą płytą tej formacji, jaka w ogóle wpadła mi w ręce. Wiem, że w różnych kręgach wywołał on wiele kontrowersji, z uwagi na swoje brzmienie, m.in. posądzono Eldritcha i spółkę o "zaprzedanie się", etc. Tym niemniej nigdy nie traktowałem go po macoszemu, kierując się swoim gustem, a nie narzekaniami malkontentów.

Po prawie garażowo wyprodukowanym "First And Last And Always" i mrocznym "Floodland", nadszedł czas na całkowitą zmianę repertuaru. Nowe wcielenie Sisters Of Mercy, w którym na gitarach grali Andreas Bruhn i Tim Bricheno oraz basista Tony James, jest bardziej hard rockowe, momentami wręcz heavy metalowe. Zespół nie pozbył się jednak automatu perkusyjnego, nisko śpiewającego wokalisty oraz... ciemnych okularów Eldritcha. Gdy po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć zdjęcie z tamtego okresu - czterech stylowo ubranych rock'n'rollowców na tle hamburskiego ratusza, nieco ukośnie sfotografowanych - patrz książka "Heartland" A. Pinnella - byłem pod wielkim wrażeniem. Zresztą jak chyba każdy nastolatek, zafascynowany muzyką i wyglądem, które dla otoczenia były nie do przyjęcia.

"Vision Thing" otwiera utwór pod tym samym tytułem, przywodzący na myśl niektóre kawałki Black Sabbath. Andreas Bruhn nie mógł mieć lepszego ciężkiego riffu, a sam kawałek doskonale napędza początek. Po nim jest "Ribbons" - tym razem nieco bardziej enigmatyczny, choć również dominują ostre gitary i "zdołowany" Andrew, wykrzykujący z całą rozpaczą refren. Nie wiadomo, co w tekście porabiają postacie Marksa i Engelsa - może wynik wspomnień idealistycznej młodości Eldritcha, spędzonej w punkowym środowisku Leeds? Chyba jest to najcięższy kawałek z całego albumu, jeśli chodzi o wrażenie, jakie pozostawia na słuchaczu.

"Detonation Boulevard" powraca z prawdziwie rock'n'rollowym czadem i ciekawymi żeńskimi chórkami - w nagraniu zatrudniono bowiem sesyjne wokalistki, oprócz samego lidera zespołu. Gdy wybrzmiewają iście amerykańskie gitary - pora na "Something Fast", doskonale zamykające pierwszą stronę albumu. Klimatyczna ballada, tym razem akustycznie i nastrojowo, w sam raz do pobujania się w jej takt i przemyślenia właściwego znaczenia tekstu...

Druga strona "Vision Thing" jest moją ulubioną - kaseta przetrwała jednak uporczywe katowanie. Nieco patetyczny "When You Don't See Me" robi wrażenie od pierwszych taktów - prawdziwe streszczenie stylu The Sisters Of Mercy w ich nowym wcieleniu. Pełnym parodii całego muzyczno - politycznego estabilishmentu, a jednocześnie tak autentycznym w swojej prześmiewczości. Zaraz po nim czadowy "Doctor Jeep", gdzie czad łączy się ze wstawkami klawiszy i żeńskimi wokalami w chórkach. Ile razy kaseta była przewijana z powrotem na jego początek, nie zliczyłbym...

"More" otwierają syntezatorowe smyczki - robi się nieco gotyk-rockowo. Zaraz jednak uderzają mocne gitary i wściekły Eldritch, który rozwiewa wszelkie podejrzenia, że tym razem będzie łagodnie. Tę stronę albumu kończy piosenka, o której warto wspomnieć szerzej, gdyż nijak nie da się obok niej przejść obojętnie. "I Was Wrong" - ponownie w ruch idą gitary akustyczne. Świetna linia wokalu i przemyślana aranżacja oraz, jak zwykle w przypadku Eldritcha, ciekawy tekst - zawsze mocny punkt Sisters Of Mercy. Piosenka pozostawia tak wielki niedosyt, że... kaseta aż się prosi, aby z powrotem przerzucić ją na pierwszą stronę.

Jak ocenić "Vision Thing" z perspektywy wszystkich lat, jakie minęły od wydania? Album, jego tematyka - polityczne szwindle "wielkich" tego świata, sztuczność muzycznego estabilishmentu, problemy egzystencjalne i sercowe - oraz przede wszystkim muzyka, nie zestarzały się. Rzadko kiedy współczesny wykonawca nagrywa płytę którąś z rzędu, gdzie z ośmiu piosenek właściwie każda jest przebojem - nawet pomimo krótkiego czasu trwania longplaya. To bardzo uniwersalny przekaz, zarówno pod względem przesłania, jak solidnej dawki dobrych kawałków.

"Vision Thing" zasadniczo podzielił fanów The Sisters Of Mercy na trzy grupy - ci, którzy akceptują cały dorobek Eldritcha, ci którzy wykluczają ostatnią płytę oraz ci, którzy uznają ją za numer jeden. Sam z chęcią zaliczyłbym się do pierwszej grupy, przypominając sobie nastolatka z gitarą i magnetofonem, uczącego się kolejnych riffów właśnie na podstawie tego albumu...

P.S. Grzesiek - dzięki za to, że kopę lat temu zaznajomiłeś mnie z tym zespołem.

Adam Pawłowski
01.11.2005 r.