Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

New Order - In Session

New Order - In Session 2004
2004 Strange Fruit

1. True Faith    5:35
2. Isolation    2:44
3. Touched    4:39
4. Atmosphere    4:30
5. Paradise    4:08
6. Slow Jam    5:22
7. Your Silent Face    6:01
8. Close Range    5:01
9. Rock The Shack    5:24
video: Transmission

W moje ręce trafił niezwykle tajemniczy krążek promocyjny brytyjskiej formacji powstałej na gruzach Joy Division. Zawarte na płycie sesje nagraniowe [pierwsze pięć utworów zostało nagranych w 1998 roku dla programu radiowego Johna Peela. Utwory od 6 do 9 zostały nagrane dla BBC Radio 1 Evening Session w 2001 roku. „Transmission ” to wideo nagrane w 2002 roku na przyjęcie z okazji 40-lecia Johna Peela - przyp. red. Alternativepop.pl], potwierdza tylko ich doskonałą formę i być może jest to zapowiedź kolejnego albumu...

Klasyk "True Faith" został poddany dodatkowym zabiegom aranżacyjnym. Tutaj występuje w "unowocześnionej" wersji, mającej więcej wspólnego z dzisiejszą muzyką taneczną. Dla osób przyzwyczajonych do surowości wersji znanej od lat, może być to wielkim zaskoczeniem, lecz stykającym się z New Order po raz pierwszy może się podobać.

"Isolation" - słynna piosenka jeszcze z czasów Joy Division również została uwspółcześniona", lecz bez głosu Iana Curtisa brzmi zbyt grzecznie i płasko. Bernard Sumnmer nigdy nie był charyzmatycznym wokalistą... Nawet Peter Hook odszedł, na czas wykonywania tego utworu, od swojej słynnej czerwonej Yamahy o drapieżnym brzmieniu i zagrał ją na równie znanym Eccleshall'u, wykonanym na jego zamówienie. Pomimo poprawnego wykonania, "Isolation" pozostawia wielki niedosyt u słuchacza, który zetknął się z oryginalną wersją Joy Division.

"Touched" - kolejne eksperymenty z nowoczesnymi rytmami i brzmieniami muzyki tanecznej w ramach klasyka "Touched By The Hand Of God". Tym razem eksperymentowanie wyszło New Order na zdrowie i utwór naprawdę warto wysłuchać. Czyżby New Order chcieli po raz kolejny zrewolucjonizować elektronikę, jak zrobili to przed laty wydając właśnie ten hit oraz niemniej słynny "Blue Monday"?

"Atmosphere" - zagrana prawie tak samo, gdy wykonywało ją Joy Division. Jednakże głos Bernarda Sumnera absolutnie nie pasuje tutaj, odbierając całą głębię i nastrój, jaki stworzył Ian Curtis. Wielbicielom "Radosnej Dywizji" radzę traktować piosenkę w wersji New Order jako egzotyczną ciekawostkę lub od razu przeskoczyć do następnej ścieżki.

"Paradise" - piosenka bardziej w stylu synthpop, kojarzy się odrobinę z "Dream Attack" nagranym przed laty. Całkiem miło się tego słucha, aczkolwiek nie ma tu nowości lub zaskoczenia - Bernard śpiewa ze znaną manierą, Steve Morris (lub automat perkusyjny) i Peter Hook również nie odbiegają od standardów, do których przyzwyczaili słuchaczy od lat.

"Slow Jam" znany z albumu "Get Ready" również został poddany remiksom i właściwie także nie wnosi wiele nowego, oprócz nowego brzmienia i rytmiki. Identycznie potraktowano "Your Silent Face", jeden z ulubionych kawałków publiczności podczas koncertów New Order...

"Love Song" - standard New Order, można rzec. Tyle, że jest to mocny standard tego zespołu. Sumner wykonuje bardzo ciekawą partię wokalną, tzn. nie denerwuje tutaj brzmieniem swojego głosu... Przebojowa piosenka, w sam raz do nadawnia przez radio. Przez pięć minut czasu swego trwania absolutnie nie nudzi.

Chyba każdy, kto zetknął się z albumem "Get Ready" nie przeszedł obojętnie obok "Rock The Shack", zagranego z manierą Joy Division. W wersji zawartej na tym krążku jest to kompozycja, która bije na głowę pierwowzór. Mocny bas Hooka, wzmocniony chorusem, tak znana zgrzytliwa gitara Sumnera i jego śpiew, naśladujący trochę manierę Iana Curtisa - to cechy charakterystyczne piosenki. Jest znacznie lepsza od oryginalnego wykonania, bardziej ekspresyjna, a jednocześnie klimatyczna.

Jak ustosunkować się do nowego produktu promocyjnego Manchesterskiego trio? Jest to powtórzenie starych hitów w nowych wersjach, tym niemniej dosyć atrakcyjne. Może z wyłączeniem wersji numerów Joy Division... Krążek warto polecić stykającym się z New Order pierwszy raz w życiu oraz zagorzałym fanom zespołu - do innych ludzi on po prostu nie trafi...

Adam Pawłowski
17.10.2004 r.