Gary Numan - The Pleasure Principle
1979 Beggars Banquet
1. Airlane 3:17
2. Metal 3:33
3. Complex 3:13
4. Films 4:10
5. M.E. 5:38
6. Tracks 2:52
7. Observer 2:54
8. Conversation 7:37
9. Cars 3:59
10. Engineers 4:02
Gary Anthony James Webb zaczął grać w 1976 roku w zespole Mean Street a następnie dołączył do grupy o nazwie The Lasers, która wkrótce przekształciła się w Tubeway Army. Zapewne nikt wtedy nie przypuszczał, że właśnie rozpoczęła się jedna z bardziej znaczących karier w historii muzyki syntezatorowej. Gary Webb nie od razu przybrał pseudonim Numan a Tubeway Army grali początkowo muzykę bliską punk rocka, w której próżno było szukać wyraźnych odniesień do twórczości Kraftwerk. Po uformowaniu zespołu Tubeway Army, Webb przyjął pseudonim "Valerian" na cześć bohatera francuskiego komiksu science fiction. Szybko jednak zmienił go na "Numan".
Mimo iż debiutancki album Tubeway Army z 1978 roku jest mocno osadzony w brzmieniu punkowym, to jednak wizerunek Webba oraz jego sposób śpiewania wyróżniały go na tle innych grup nowofalowo-punkowych. Jego mechaniczny, robotyczny wokal i androgyniczne emploi powodowały, że czuło się raczej, że mamy do czynienia z kosmitą, niż z nihilistycznym punkiem. Już na debiutanckim "Tubeway Army" słychać było także nieśmiałe próby grania na klawiszach, choć dominujące w dalszym ciągu było brzmienie gitary. Ale to właśnie Numan skierował zespół w stronę grania syntezatorowego, co było zresztą dziełem przypadku. Podczas jednego z nagrań studyjnych, Numan natrafił na pozostawiony tam syntezator i zaczął się bawić grą na nim. Dźwięki, które wydobywał z instrumentu tak go zafascynowały, a przy tym odkrył łatwość ich tworzenia, że od tego momentu postanowił korzystać przede wszystkim właśnie z syntezatora.
Na przełomie 1978 i 1979 roku Tubeway Army nagrali drugą płytę pt. "Replicas". Album był już wyraźnie podporządkowany dźwiękom kreowanym przez syntezatory, w dodatku oprawa wizualna i teksty były inspirowana twórczością pisarza science fiction Philipa K. Dicka. Płyta okazała się przełomem dla Numana. Po wydaniu w kwietniu 1979 roku osiągnęła pierwsze miejsce brytyjskiej listy najlepiej sprzedających się płyt, ale album został zauważony również w innych krajach. Szczyt brytyjskiej listy sprzedaży singli osiągnął też w połowie roku utwór "Are 'Friends' Electric?". To był początek "numanomanii". W tym czasie Numan porzucił też występowanie pod szyldem Tubeway Army i z częściowo nowymi muzykami rozpoczął karierę w pełni solową jako Gary Numan.
Gdy "Are 'Friends' Electric?" osiągał szczyt listy przebojów, Numan nagrywał już materiał na kolejną płytę. Debiutancki album solowy pt. "The Pleasure Principle" ukazał się we wrześniu 1979 roku. Poprzedził go singiel "Cars", który był pierwszym nagraniem wydanym pod szyldem Gary Numan. Utwór zawojował w 1979 i 1980 roku listy przebojów. To był drugi numer jeden autorstwa Numana w Wielkiej Brytanii oraz pierwszy w Kanadzie. Singiel dotarł również do top 10 amerykańskiego Billboardu oraz list w Irlandii czy Austrii. Gary Numan stał się w Wielkiej Brytanii ikoną nowego futurystycznego stylu, w którym na plan pierwszy wysuwały się syntezatory oraz tematyka science fiction.
Wściekły był David Bowie, który uważał, że Numan ukradł mu androgyniczny wizerunek artysty-kosmity. Niewątpliwie widać było w działaniach Numana inspirację Bowiem. Ale Gary Numan nie był przecież ani pierwszym, ani ostatnim, który w latach 70. wzorował się na nim. Wyraźnie różniła jednak obu muzyka, którą tworzyli. Choć to Bowie pierwszy zafascynował się syntezatorami i twórczością Kraftwerk, to jednak muzyka Bowiego z okresu berlińskiej trylogii jest inna niż Numana na "The Pleasure Principle". W 1979 roku to Numan przejął pałeczkę porzuconą przez Bowiego i w znacznie skuteczniejszy sposób upowszechnił zdobycze nowej muzyki syntezatorowej. Twórczość Numana była kompletna, adekwatna i konsekwentna. Numan na "The Pleasure Principle" całkiem porzucił gitary a muzycznym centrum stały się syntezatory: Minimoog, Polymoog i ARP Odyssey. Podczas nagrywania wykorzystano też fragmentami inne novum - syntetyczną perkusję.
Płytę rozpoczyna soczysta melodia prowadzona na syntezatorze, która jest główną osią instrumentalnego "Airlane". Sekcja rytmiczna w postaci perkusji i basu jest wyraźnie podporządkowana syntezatorom, które w sposób dominujący malują brzmienie utworu. W kolejnym numerze pt. "Metal", który rozpoczyna się charakterystyczną sekwencją syntetyczną, ważny staje się mechaniczny rytm wybijany miarowo na perkusji i wzmocniony syntetycznymi harmoniami, uzupełnionymi czasami bardziej przestrzennymi akordami syntezatorowymi. Istotny jest też tekst, w którym Numan śpiewa z perspektywy androida, który chce stać się człowiekiem. Słuchając Numana słyszymy właśnie androida a nie człowieka.
"Complex" jest łagodną balladą syntezatorową, która była drugim singlem z płyty, wydanym w listopadzie 1979 roku. Utwór osiągnął 6. miejsce brytyjskiej listy przebojów i 9. irlandzkiej, ale w innych krajach nie został odnotowany. I rzeczywiście, trudno określić to nagranie mianem chwytliwego. Numan stara sie tutaj śpiewać bardziej jak człowiek, ale jego szorstki wokal nie jest zbyt przekonujący w tym względzie. W efekcie najbardziej interesująco brzmi przestrzenna melodia syntezatorowa, która dzięki swojej wyrazistości konkuruje ze śpiewem Numana o dominację w utworze. Niezbyt porywający jest również utwór "Films", w którym ponownie najważniejsza jest soczysta melodia syntezatorowa, która dominuje nad całością kompozycji.
"M.E." jest prostszym nagraniem, bardziej zwartym, ale o drapieżnej, chropawej linii syntezatora w tle. W drugiej minucie powracają jednak charakterystyczne dla płyty rozległe partie syntezatorowe. Nakładają się na nie również inne warstwy syntetyczne oraz mechaniczny, ale nie dominujący wokal Numana. "Tracks" to krótki utwór o delikatnym, fortepianowym początku, który po chwili nabiera tempa, dzięki rytmicznej perkusji i krótkich syntezatorowych akordach. To bardzo udana, wartka kompozycja, w której usłyszeć też można delikatne skrzypce Billy Currie z Ultravox, które wtórują fortepianowemu zakończeniu kompozycji. "Observer" zaczynają chropawe, chwytliwe, rytmiczne akordy syntezatorowe, podobne do tych znanych z "Cars". W tle słychać łagodniejsze, wielowarstwowe pasaże syntezatorowe, które są powracającym elementem utworu. Śpiew Numana jest zdawkowy i mało zaznaczony.
W "Conversation" od początku na pierwszym planie, obok chropawych akordów syntezatorowych, jest śpiew Numana. W tym najdłuższym, bo ponad siedmiominutowym nagraniu, słychać jednak również inne elementy charakterystyczne dla całej płyty. Są więc i przestrzenne pasaże syntezatorowe, jest mechaniczny rytm perkusji i schowany w tle bas. Powracają też skrzypce Billy Currie (Ultravox), który w tym czasie podjął współpracę z Gary Numanem szukając swojego miejsca na brytyjskiej scenie nowej muzyki. Dalsze istnienie Ultravox stanęło wtedy pod znakiem zapytania a Numan był wschodzącą gwiazdą nowej, futurystycznej muzyki. Nic dziwnego, że Currie dołączył do niego.
Największy przebój Numana i jeden z najważniejszych utworów w historii synth-popu "Cars" pojawia się jako przedostatnie nagranie na płycie. Skupia ono w sobie jak w soczewce wszystkie charakterystyczne elementy wypracowane przez Numana - mechaniczny wokal, szorstkie, krótkie akordy syntezatorowe, uzupełnione bardziej przestrzennymi pasażami syntetycznymi, rytmiczna, miarowa perkusja. Utwór swój sukces zawdzięcza jednak przede wszystkim świadomemu działaniu Numana, który chciał napisać chwytliwy przebój i udało mu się tego dokonać. Choć niektórym wydaje się to łatwe, to przecież tworzenie chwytliwych kompozycji, które osiągną sukces komercyjny wcale proste nie jest. To że udało się to Numanowi, świadczy o jego talencie. Szkoda, że nie stworzył więcej takich utworów. Płytę kończy "Engineers" o odmiennej od dotychczasowych nagrań rytmice i mało chwytliwej dynamice kompozycji, ale interesującej fakturze.
"The Pleasure Principle" jest płytą przełomową ze świetnym brzmieniem, ale można się do niej "przyczepić" jeśli chodzi o jakość kompozycji. Świetny jest "Cars", uwielbiam "Metal". Dobrze słucha się "Observer" czy "Conversation", ale na płycie brakuje, moim zdaniem, większej liczby takich utworów jak "Cars" czy "Metal", dzięki czemu album można byłoby traktować jak ponadczasowe arcydzieło. Słuchając "The Pleasure Principle" czuję się raczej jakbym przechadzał się po muzeum, w którym podziwiam eksponaty i zachwycam się niepowtarzalną atmosferą, ale jednak to tylko świadectwo przeszłości. Kształtowanie ponadczasowych dzieł, takich jak "Vienna" Ultravox [czytaj recenzję >>] , miało nadejść kilka miesięcy później. [9/10].
Andrzej Korasiewicz
20.05.2024 r.