The Ruts - The Punk Singles Collection
2006 Captain Oi!
1. In A Rut 3:41
2. H-Eyes 2:49
3. Babylon's Burning 2:31
4. Society 1:54
5. Something That I Said 3:05
6. Give Youth A Chance 3:09
7. Jah War 3:36
8. I Ain't Sofisticated 2:17
9. Staring At The Rude Boys 3:14
10. Love In Vain 4:08
11. West One (Shine On Me) 2:57
12. The Crack 5:48
13. Stepping Bondage 2:36
14. Lobotomy 2:10
15. Rich Bitch 2:00
16. Different View 2:30
17. Formula Eyes 2:38
Kolejna niespodzianka przygotowana przez Captain Oi!, który od lat specjalizuje się w wydawaniu punkowych rarytasów i zbiorów kolekcjonerskich. Tym razem padło na nie byle kogo, bo na legendę brytyjskiego punka – The Ruts. Kompletny zbiór stron A i B, w tym kilka publikowanych po raz pierwszy na CD, ucieszy każde punkowe ucho.
Jedne zespoły bardziej inspirowały polskich punkowców, inne mniej. The Ruts na pewno był jednym z bardziej inspirujących, jednak z perspektywy czasu wydaje się niestety jednym z bardziej niedocenionych. W porównaniu z wieloma, które przez dwadzieścia lat tłuką to samo, Ruts pokazują na tej składance swoją wszechstronność. Składanki są o tyle ciekawe, że możemy poznać, jak zmieniała się kapela na przestrzeni lat. Okazuje się, że muzyczne zainteresowania Ruts to nie tylko punk rock. Co prawda brzmienie pierwszych czterech kawałków oscyluje wokół UK Subs („In A Rut”), Sex Pistols („H-Eyes”) czy Anti Nowhere League („Society”), ale już w takim „Something That I Said”, „The Crack” czy późniejszym „Steeping Bondage” słychać typowo rock’n rollowe nuty, okraszone oczywiście typową zadziornością. Każda punkowa kapela powinna mieć kawałek reggae – Ruts ma ich kilka. Zaczyna się od „Give Youth A Chance” – surowe, korzenne rytmy ze społecznym tekstem. Potem spokojny „Jah War” i lekko transowy „Love In Vain” z chóralnym zaśpiewem a’la The Wailers. Prawdziwą perełką jest jednak „The Crack” czyli dubowa wersja „Love In Vain” z bardzo fajnym motywem klawiszy (czy to nie ten motyw samplował G-Unit w swoim największym „przeboju”? Blaaaah). Dalej nie brak oczywiście szybkich, punkowych hitów jak melodyjny „Starting At The Rude Boys” (no to już wiemy czego słuchał w młodości Justin Sullivan z New Model Army).
Reasumując, szkoda, że kariera Ruts trwała tak krótko. Zespół co prawda wracał na scenę, ale, podobnie jak w przypadku podobnych, zabrakło już pewnego polotu. A tak, mainstreamowcy w ogóle nie będą znali tej nazwy a zapaleńcy zapamiętają ich z kontraktu z Virgin i muzycznego pokrewieństwa z załogami pokroju Angelic Upstarts. Szkoda, że tak mało – dobrze, że aż tyle.
Mateusz Rękawek
16.03.2006 r.