Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Sacred Skin - Born In Fire

Sacred Skin - Born In Fire
2024 Artoffact Records

1. Waiting 4:19
2. Runaway 5:13
3. Show You Love 5: 34
4. Call It Off 5: 06
5. On The Ice 1: 09
6. Too Hard To Find 4: 29
7. Surrender 5: 04
8. Breaking The Waves 5: 06
9. Born In The Fire 1: 34
10. Paranoid 3: 43
11. The Lights 3: 26
12. Static Blue 5: 49

Zespół Sacred Skin powstał w 2020 r. m.in. dzięki obostrzeniom związanym z pandemią  COVID-19. Dała ona czas na muzyczną współpracę dwóm starym znajomym zafascynowanym muzyką lat 80., którzy spotkali się w marcu 2020 r. w Los Angeles. Byli to Brian DaMert i Brian Tarney. Rok później ukazał się ich pierwszy singiel „Colder” wydany własnym nakładem jeszcze pod nazwą Second Skin. Jak twierdzą ich założeniem nie jest granie muzyki inspirowanej muzyką lat 80. i zarabianie na nostalgii za nią, ale tworzenie prawdziwej muzyki lat 80., w czym mają pomagać im oryginalne syntezatory z tamtych lat, m.in. Prophet 5 i Emulator II oraz gitary Squier produkcji japońskiej. Oczywiście nie tylko oni używają instrumentów wyprodukowanych w tamtych latach, aby osiągnąć zbliżony cel, ale wydaje się że obaj ubrani w skóry Brianowie wyróżniają się talentem wśród masy zespołów inspirowanych muzyką lat 80., szczególnie do pisania chwytliwych melodii i niebanalnych aranżacji. 

Pod koniec 2021 roku Sacred Skin zaczęli grać na żywo m.in. jako support grupy Front 242. Kolejne single wydane w tym samym roku („Eyes Closed” i „Far Away”) zapewniły im występy na festiwalu „Substance” w Los Angeles i w słynnym Hollywood Palladium jako support zespołu AFI. W maju 2022 r. wydali swój pierwszy album pt. „The Decline Of Pleasure” w nowojorskiej wytwórni Synthcide. Drugi pt. „Born In Fire” ukazał się 13 września 2024 r. w kanadyjskiej wytwórni Artoffact Records. W odróżnieniu od pierwszej, bardzo dobrze przyjętej płyty, „Born In Fire” wydaje się bardziej dopracowana jako całość. W dwóch pierwszych piosenkach „Waiting” i „Runaway” podkład jest elektroniczny, ale na pierwszy plan wybija się gitara prowadząca. Jeśli więc ktoś lubi takie piosenki jak „I Ran” A Flock Of Seagulls, „White Wedding” Billa Idola czy „A Friend I Call Desire” Ultravox powinien być usatysfakcjonowany. Teledysk do singla „Waiting”, który jako pierwszy promował płytę nawiązuje do horroru z elementami komedii pt. „Straceni chłopcy” z 1987 r. Estetyka „noir” tego filmu jest bardzo bliska zespołowi z Los Angeles.

Większość piosenek na płycie wydaje się być kandydatkami na listy przebojów, ale DaMert i Tarney zadbali także o ciekawe i czasem zaskakujące aranżacje, np. trzecia na płycie piosenka „Show You Love” zagrana w średnim tempie jeszcze przed połową eksploduje gitarową solówką. W piosence „Call It Off”, którą DaMert śpiewa w duecie z Vanessą Rae Robinson (także gitara basowa i syntezatory) pojawia się rozładowujący nieco atmosferę funk. Z kolei mroczniejszy, niepokojący post-punkowy klimat usłyszymy w piosence „Paranoid”. Oprócz dziesięciu piosenek płyta zawiera krótkie instrumentalne utwory „On The Ice” i „Born In The Fire”, interludia dające trochę uspokojenia w tym na ogół dość dynamicznym zestawie. Moją ulubioną piosenką jest zamykająca płytę „Static Blue” z nutą „noworomantycznej” melancholii. „Last but not least” na perkusji na całej płycie gra Delano Duran Hillard. Amerykańscy muzycy na pewno udowodnili nią, że nie są tylko atrakcją jednego sezonu ani tylko grupą rekonstrukcyjną muzyki lat 80. Myślę, że „Born In Fire” powinna mieć pewne miejsce w pierwszej dziesiątce płyt roku [ocena 8/10].*

Krzysztof Moskal
02.10.2024 r.

* [polemiczna ocena red. nacz. 6.5/10]