Simple Minds - New Gold Dream (81–82–83–84)
1982 Virgin
1. Someone Somewhere In Summertime
2. Colours Fly and Catherine Wheel
3. Promised You A Miracle
4. Big Sleep
5. Somebody Up There Likes You
6. New Gold Dream (81/82/83/84)
7. Glittering Prize
8. Hunter and the Hunted
9. King Is White and in the Crowd
Niełatwo jest pisać o swoich ulubionych albumach bez popadania w ton pustego zachwytu. Wszelkim recenzjom więcej wiarygodności dodają słowa krytyki niż serdecznego zauroczenia - dlatego też na początek trochę żółci. Ten album posiada jedną z najbardziej odpychających okładek jakie znam. Zresztą element graficzny nigdy nie był mocną stroną dyskografii Simple Minds. Ponadto, sam tytuł płyty mylnie sugeruje coś w rodzaju wybiegającej w przyszłość kompilacji (de facto, zespół w tym samym roku wydał składankę o ładniejszym tytule "Celebration").
Przechodząc do meritum, czyli muzyki: można, a nawet warto się spierać, czy "New Gold Dream (81-82-83-84)" jest najlepszą pozycją w wielowątkowym dorobku płytowym Simple Minds. Poza wszelką wątpliwością jest to, że dla zespołu Jima Kerra i Charliego Burchilla był to album przełomowy. Po okresie debiutu, obrony i eksperymentu, podsumowanych wspomnianą wyżej kompilacją, skład zespołu był wciąż niestabilny, przez co niejasny pozostawał kierunek w którym chcieli podążać. Należało sobie odpowiedzieć - co dalej?
Wtedy też ktoś wpadł na pomysł, który zawsze w podobnych przypadkach spotyka się z kontrowersjami - wpuścić zimne, nowofalowe brzmienie Simple Minds na bardziej komercyjne tory. Jim Kerr wyraźniej niż na poprzednich albumach objął rolę frontmana, a jego maniera śpiewu nabrała ekspresji, która szybko stała się znakiem towarowym SM. Brzmienie uległo znacznemu ociepleniu, ocierając się zarówno o pop-rock jak i new romantic. Szczęśliwym wynikiem losu kompozycje nabrały przebojowości nie tracąc nic ze swoich konstrukcyjnych ambicji. Natchniony wynik przerósł oczekiwania. Tym samym marzenie wielu muzyków - o połączeniu sukcesu komercyjnego z artystycznym - stało się ciałem.
Osobiście jestem od tego krążka uzależniony. Wracam do niego częściej niż do innych płyt Simple Minds, a za każdym razem podoba mi się jeszcze bardziej. Nie mogę powiedzieć, aby to właśnie od niego zaczynać przygodę z SM. To album jedyny w swoim rodzaju, przez co nie jest zbyt przekrojowy. Jest przystankiem pomiędzy dwoma zespołami: nowofalowym składem poszukującym własnego światła w syntetyczno-mrocznej mgle, a eksplodującą supernową, która przez kilka ładnych lat zaliczała się do czołówki światowej muzyki rozrywkowej tamtego czasu.
"New Gold Dream (81-82-83-84)" jak każda wielka płyta przenosi mnie w inne, lepsze miejsce. Zaklęta w niej energia to zastrzyk euforii i zadumy, niesiony zahipnotyzowanym, pełnym inspiracji głosem Kerra. Jest zaraźliwie przebojowa, a jednocześnie intrygująca. To piękna całość, pełna emocji i genialnych detali. [10/10]
Jakub Oślak
10.01.2012 r.