Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Soft Cell - Happiness Not Include 

Soft Cell - Happiness Not Include 
2022 BMG

1. Happy Happy Happy    4:46
2. Polaroid    4:41
3. Bruises On My Illusions    4:45
4. Purple Zone    3:11
5. Heart Like Chernobyl    3:24
6. Light Sleepers    4:41
7. Happiness Not Included    4:55
8. Nostalgia Machine    4:34
9. I'm Not A Friend Of God    4:35
10. Tranquiliser    3:50
11. New Eden    6:29

"Happiness Not Include" to zaledwie piąty studyjny album Soft Cell, jeśli nie liczyć "remiksowego" "Non Stop Ecstatic Dancing", wydany na przestrzeni ponad 40 lat. To niewiele, ale w ciągu tych 40 lat grupa tak naprawdę istniała tylko kilkanaście. Najbardziej intensywny okres aktywności to początek - od 1977 do 1984 roku - kiedy ukazały się trzy płyty studyjne oraz wspomniane wydawnictwo z remiksami. Później Marc Almond rozpoczął z powodzeniem karierę solową, a David Ball znacznie zwolnił aktywność w branży muzycznej. Próbował wprawdzie własnej działalności, ale bez większego powodzenia. Znacznie lepiej mu szło jako producentowi - pracował m.in. z Kylie Minogue. Ball samodzielnie, w przeciwieństwie do Almonda, spektakularnego sukcesu w branży muzycznej nie odniósł. Nic więc dziwnego, że obaj artyści wracali po latach do współpracy jako Soft Cell, szczególnie że pamięć o zespole cały czas trwała. Pierwszy raz Soft Cell powrócił w 2000 roku, gdy rozpoczęła się pierwsza fala nostalgii za latami 80. Ukazała się wtedy płyta "Cruelty Without Beauty" (2002), która spotkała się z przychylnymi recenzjami. Duet nie poszedł jednak za ciosem i po krótkiej trasie koncertowej oraz wydaniu płyty z unikatami "The Bedsit Tapes" (2005), działalność grupy zaczęła gasnąć. Almond, niezależnie od Soft Cell, cały czas prowadził swoją karierę solową. Drugi powrót nastąpił w 2018 roku, kiedy panowie spotkali się, by 30 września 2018 roku dać w Londynie ostatni, jak wówczas zapowiadali, koncert na żywo w Wielkiej Brytanii jako duet. Czas pokazał, że nie było to prawdą. Już wtedy panowie nie wykluczyli jednak możliwości koncertowania za granicą i wspólnego nagrania materiału studyjnego. I tak się stało! W zeszłym roku ukazał się nowy album pt. "Happiness Not Include".

Co można powiedzieć o płycie? Na pewno jest to udany powrót po latach dla tych, którzy oczekują od Soft Cell tradycyjnego, ejtisowego grania. Grupa nie wymyśla prochu, ale stara się odtworzyć pierwotne, synth-popowe brzmienie z lat 80. I przeważnie udaje się to zrobić. Gorzej bywa z jakością kompozycji, ale i w tym przypadku Soft Cell poradził sobie nienajgorzej. Mamy tutaj zarówno dynamiczne, synth-popowe killery w rodzaju "Nostalgia Machine", kraftwerkowe electro "Nighthawks", jak i spokojniejsze, refleksyjne "Heart Like Chernobyl". "Light Sleepers" jest bliski solowym, balladowym utworom Almonda, różnicę robi jedynie wyraźnie ejtisowe brzmienie. Mamy też utwór "Purple Zone" nagrany razem z Pet Shop Boys, który brzmi bardziej jak Pet Shop Boys i to niestety raczej w wersji dancingowej, niż synth- popowej. Mnie ten numer nie przekonuje. Cała płyta jednak bardzo dobrze płynie na fali ejtisowej nostalgii. Nie wyznacza nowych kierunków, nie kreuje nowych trendów, ale dzięki takim utworom jak "Polaroid" przywołuje klimat epoki. Płyta jest ładnie wydana w twardym digipacku. Jest też wersja winylowa i na kasecie. Z ejtisową, syntezatorową beztroską brzmienia, kontrastują zgorzkniałe, rozliczeniowe teksty Marca Almonda, który patrzy na otaczający go świat, swoje życie i nie ma zbyt optymistycznych wniosków. Bardzo udana płyta. [8/10]

Andrzej Korasiewicz
04.04.2023 r.