Tangerine Dream - Tyger
1987 Jive Electro
1. Tyger 5:47
2. London 14:21
3. Alchemy Of The Heart 12:24
4. Smile 6:10
Zespół powstał w czasach kiedy u szczytu sławy byli The Beatles i ani piszącego te słowa, ani większości czytających je nie było jeszcze na świecie. Początkowo Tangerine Dream, założony przez Edgara Froese w Berlinie Zachodnim, tworzył muzykę eksperymentalną. Coś więcej niż tylko artystyczny potencjał dostrzegli w nim jednak właściciele nowo założonej wytwórni Virgin Records, rozsławionej wydaniem debiutanckiej płyty Mike Oldfielda „Tubular Bells”. Pod egidą tej wytwórni muzycy Tangerine Dream nagrali płytę „Phaedra”, wydaną w 1974 r. na którym zaprezentowali po raz pierwszy swoje klasyczne brzmienie oparte w dużej mierze na szumach i transowych liniach dźwiękowych sekwencerów. Instrumentalna „Phaedra” odniosła duży sukces osiągając 15. miejsce na UK Albums Chart, praktycznie bez emitowania muzyki w stacjach radiowych. Muzykę Tangerine Dream sam Froese określał jako „kosmische Musik”. Dla Brytyjczyków był to krautrock. W Polsce w latach 80. przypisano do niej kategorię „rock elektroniczny”, co w przypadku Tangerine Dream miało pewien sens, bo w instrumentarium zespołu często były obecne choć w różnym stopniu gitara i żywa perkusja. Froese ozdobił niejeden utwór „mandarynek” świetną solówką na gitarze. Jerzy Kordowicz, długoletni popularyzator tego gatunku w Polsce, używa terminu el-muzyka, ale obecnie chyba częściej mówi się o Tangerine Dream jako o jednym z najważniejszych przedstawicieli szkoły berlińskiej muzyki elektronicznej. Pod koniec lat 70. Tangerine Dream skręciło na pewien czas w stronę rocka progresywnego. Na płycie „Cyclone” z 1978 r. po raz pierwszy pojawiły się piosenka i rozbudowany utwór instrumentalno-wokalny, ale były one wyjątkiem. Począwszy od 1977 roku („Sorcerer”) Tangerine Dream rozpoczęło nagrywanie ścieżek dźwiękowych do filmów. Stały się one ważną częścią dorobku zespołu.
Pierwsza polowa lat 80. w muzyce Tangerine Dream to znów dominacja elektronicznych brzmień, ale przy znacznie większej melodyjności kompozycji w porównaniu z ich twórczością z pierwszej polowy lat 70. W 1985 r. wydali płytę „Le Parc”, na której w dwóch utworach pojawia się dyskretnie wokaliza. Dwa lata później członkowie Tangerine Dream w składzie: Edgar Froese, Chris Franke i Paul Haslinger (dołączył w 1986 r.) postanowili nagrać płytę z muzyką, w której ważną rolę miał odgrywać śpiew. Inspiracją miała się stać twórczość Wiliama Blake’a (zm. 1827), wybitnego angielskiego poety, malarza i rytownika, którego Froese od dawna podziwiał. Gościnnie zaangażowano Jocelyn Bernadette Smith, urodzoną w Nowym Jorku i mieszkającą w Berlinie wokalistkę bluesową i jazzową. Pierwszym jej zadaniem było przebrnięcie przez trudną, bez znajomości kontekstu, poezję Blake’a, która podobnie jak muzyka Tangerine Dream była dla niej obcym światem. Jak wspominał sam Froese Smith: „wykonała całkiem dobrą robotę, ale nienawidziła tekstu, którego nie rozumieli nawet moi koledzy”. Sesja nagraniowa w Berlinie i Wiedniu w lutym 1987 r. była zatem według lidera TD bardzo ciężką pracą. W pewnym momencie Smith rzuciła książką z poezją Blake’a o podłogę, krzycząc „jestem piosenkarką R&B i nie chcę zajmować się tymi bzdurami dla uczniaków!”. Jaki więc był efekt tych trudnych godzin spędzonych w studiu nagraniowym? Siedemnastą studyjną płytę Tangerine Dream rozpoczyna piosenka tytułowa „Tyger” oparta na wierszu z 1794 r. To spokojna ballada, trochę w stylu Jennifer Rush z gospelowym finałem stanowi jakby wstęp do następnego dzieła poważniejszej wagi. Wiersz „London”, w którym Blake opisuje okropieństwa dostrzeżone podczas spaceru ulicami stolicy imperium stanowi jednak kanwę tylko pierwszej części utworu czternastominutowego.
W drugiej części słyszymy ostatnie wersy apokaliptycznego poematu „A Song Of Liberty” i na końcu wiersz „The Fly”, w którym Blake porównuje los trąconej ręką muchy z losem człowieka. W każdej z tych części wokalistka śpiewa inaczej stosując także aktorską interpretację tekstu. W ostatniej części utworu „London” milknie wokal, a na pierwszym planie pojawia się Froese ze swoją gitarą doprowadzając dzieło do końca w stylu godnym Davida Gilmoura. Pełen zwrotów akcji i dramatyzmu „London” jest jednym z moich ulubionych utworów Tangerine Dream. Stawiam go na równi z „Force Majeure” i „Logos” część 1. Trzeci utwór na płycie „Tyger” to instrumentalny „Alchemy of the Heart”. Zaczyna się od partii „dialogujących” ze sobą instrumentów klawiszowych, przy czym napięcie podsycane rytmem perkusyjnym powoli narasta, wreszcie partie grane przez muzyków zagęszczają się aż do momentu kulminacji w połowie utworu i wtedy muzyka zaczyna zwalniać, uspokaja się i kończy solową partią fortepianu. W czwartym utworze wraca J. B. Smith z interpretacją wiersza „The Smile” autorstwa Blake’a przypomina nastrojem i tempem piosenkę rozpoczynającą płytę. Tak kończy się oryginalna wersja wydana na winylu. W wersji CD dodano dwuczęściową instrumentalną kompozycję „21st Century Common Man”, przyjemną w słuchaniu, lecz bez związku z poezją Blake’a i nie odbiegającą stylistycznie od bardziej standardowej twórczości zespołu w tym czasie. Okładka albumu autorstwa Monique Froese stała się oficjalnym logo TD w latach 90. Płyta Tyger spędziła jeden tydzień na 88. miejscu UK Albums Chart, będąc na tej liście ostatnią płytą Tangerine Dream. Po jej nagraniu z zespołu po szesnastu latach odszedł Christopher Franke. Fani zespołu raczej ocenili płytę surowo. Miłośnikom pierwszego „medytacyjnego” okresu działalności TD płyta wydała się zbyt „popową”, inni marudzili, że głos wokalistki przeszkadza im w kontemplowaniu muzyki. Byli też tacy, którym ona się bardzo podobała, a należy do nich piszący te słowa [9/10].
Krzysztof Moskal
04.04.2025 r.