Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Third Eye Foundation, The - I Poo Poo On Your Juju

The Third Eye Foundation - I Poo Poo On Your Juju
2001 Merge

1. Yann Tiersen – La Dispute (3rd Eye Foundation Remix)    6:30
2. Tarwater – To Describe You (3rd Eye Foundation Remix)    4:46
3. Urchin – Snuffed Candles (3rd Eye Foundation Remix)    7:57
4. The Remote Viewer – All Of The WCKWC Want To Be Abstract (3ef Version)    5:43
5. Matt Elliott Vs. Chris Morris – Push Off My Wire    5:42
6. Blonde Redhead – Four Damaged Lemons    5:08
7. Faultline – Mute (3rd Eye Foundation Remix)    6:25
8. Glänta Vs. Third Eye Foundation – When I Dance    7:55

Wydana w 2001 płyta THF to prawdziwa perełka na rynku remiksowych albumów. To produkcja oscylująca w granicach zapomnianego trip-hopu, gotyku i nowej zaszumionej elektroniki spod znaku Mego.

Otwiera ją zaiste pogrzebowa, ozdobiona przejmującymi żeńskimi wokalizami wersja "La Dispute". Tak, tego samego tematu Yanna Tiersena, który dźwiękowo ilustrował bestseller kinowy lat ostatnich Amelię. Potem Matt Eliott za pomocą Tarwater zabiera nas w świat postrocka, przechodzącego w gęsto zapleciony drum&click. Prawdziwa lawina dźwięków, przeszumionych taśmami, winylami i wszelkimi innymi odpadami produkcji łączy się z ciemnymi plamami instrumentów i trip-hopwymi stuknięciami. Wszystkie kompozycje, "przesnute" na przestrzeni ponad 40 minut, tonące w barokowej nieomal, niezwykle ornamentalnej formule, każą myśleć o twórczości TEF jako o kontynuatorach tradycji ambitnych melancholików z 4AD. Jednak jest to muzyka nowa, nie popadająca w pretensjonalną śmieszność pogrobowców gotyku, pełna świadomości nowych trendów w muzyce, co oczywiście samo w sobie byłoby raczej wątpliwym atutem, gdyby nie fakt przedefiniowywania zarówno formuł odwołujących się do tzw. "zimnej fali" jak i szeroko pojętego techno. Słowem, udana dekonstrukcja. I tutaj plus za oryginalność.

Dalszą częścią są zwyczajnie udane remiksy. Jakże dalekie w tym przypadku jest skojarzenie tego popularnego terminu z muzyką klubową. Jeśli takowe występują to tylko w obrębie wyboru np. stylistyki jungle, brzmiącej jednakowoż w "Push off my wire" cokolwiek dziwnie. Klasyczne sample stopy, werbla i hi-hata, brzmią niespotykanie organicznie, zastąpione są stuknięciami (zatrzaskiwane drzwi?). Płyta jest pełna rozchwianych dźwięków, wokaliz jakby pozbieranych z nocnych koszmarów i jednocześnie pięknych melodii a także rodzynków, choćby takich jak remiks "Four damaged Lemons" genialnego trio Blondie Redhead.

Dreszcze. [9/10]

Idiotik
31.05.2003 r.