Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

U2 - No Line On The Horizon

 

U2 - No Line On The Horizon
2009 Universal

1. No Line On The Horizon
2. Magnificent
3. Moment of Surrender
4. Unknown Caller
5. I'll Go Crazy If I Don't Go Crazy Tonight
6. Get On Your Boots
7. Stand Up Comedy
8. Fez - Being Born
9. White As Snow
10. Breathe
11. Cedars Of Lebanon

Nowa płyta U2. Dla jednych wydarzenie, dla innych kolejna nudna produkcja przereklamowanego zespołu. Ta druga opinia boli każdego, kto pamięta U2 z lat 80. Wtedy to była zupełnie inna grupa. "Boy", "October", "War", "Under A Blood Red Sky" to albumy, które powodowały wypieki na twarzy. U2 stał niemal w jednym rzędzie z innymi nowofalowo-postpunkowymi zespołami jak Wire czy XTC. Był tak samo nieznany szerszemu odbiorcy a jedyne, co wyróżniało ten irlandzki band, to charakterystyczna gitarka The Edge, wokal Bono i większa przebojowość repertuaru. Potem był pierwszy międzynarodowy przebój - "Pride" - i pierwsza płyta, która zaistniała w szerszej świadomości - "The Unforgettable Fire". To nadal było TO U2. Chociaż muzyka została bardziej wypolerowana, ale U2 nadal było tym U2. I w końcu przyszła płyta, która z jednej strony okazała się opus magnum starego U2, z drugiej strony zrobiła z Irlandczyków międzynarodową gwiazdę - "The Joshua Tree". Niewątpliwie jedna z najlepszych płyt lat 80. i najlepsze dzieło zespołu, z jednej strony tkwiące (jeszcze) korzeniami w graniu nowofalowym, z drugiej będące już w nurcie "pop". I właściwie dla mnie na tym historia U2, jako jednej z moich ulubionych, na razie zakończyła się. Nadal słucham ich kolejne wydawnictwa, ale z mniejszymi emocjami niż kiedyś. 

"Rattle and Hum" miało kilka fajnych piosenek w starym stylu, ale to była muzyka do filmu zawierająca również starsze numery w koncertowych wersjach. "Achtung Baby" umocniło U2 w showbiznesie. Płyta trafiła do tych, do których fenomen U2 wcześniej nie dotarł. Ja do dzisiaj się do niej nie przekonałem. Mogę wskazać jedynie pojedyncze piosenki, które podobają mi się. Całość według mnie nie brzmi jak U2, które pokochałem wcześniej. Kolejne albumy - "Zooropa", "Pop", "All That You Can't Leave Behind", "How to Dismantle an Atomic Bomb" - były mniej lub bardziej udane, ale poza pojedynczymi, świetnymi numerami, okazały się moim zdaniem nieciekawe i nieprzekonywające. Niestety, nawet "How to Dismantle an Atomic Bomb" nie zrobiło na mnie wrażenie powrotu do formy.

Mamy rok 2009 i zespół wyprodukował następny album pt. "No Line On The Horizon". Pierwsze wrażenie po jego przesłuchaniu - jest gorzej niż kiedykolwiek... Ale po każdym kolejnym, moja opinia łagodniała a do odsłuchiwania nowego U2 zacząłem niepokojąco często wracać. W końcu złapałem się na tym, że ta płyta nie jest wcale taka zła, jak sądziłem początkowo. Kilka numerów z albumu słucham z wyraźną przyjemnością. "Magnificent", "Moment of Surrender", "Unknown Caller", "Fez - Being Born", "White As Snow", "Cedars Of Lebanon" to są naprawdę dobre, klimatyczne, czasem wzruszające kompozycje.

"No Line On The Horizon" nie jest wielką płytą, nie jest nawet bardzo dobrą, ale gdyby na niej nie było singlowego koszmarku pt. "Get On Your Boots" byłoby znacznie korzystniej. Nowe wydawnictwo zespołu to album bardzo ciepły, nastrojowy, balladowy i lekko melancholijny album, jakiego Irlandczycy dawno nie nagrali. Te kilka wymienionych utworów daje nadzieję, że może rzeczywiście zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Może U2 jest w stanie nagrać w przyszłości bardzo dobrą płytę. Może nie wybitną, ale zwyczajnie bardzo dobrą. Na razie otrzymaliśmy "No Line On The Horizon", która na pewno spodoba się fanom U2. Album może okazać się też strawny dla starszych sympatyków zespołu, mimo że jest nierówny. Niestety, nadal nie mogę powiedzieć, żeby U2 nagrał płytę na poziomie, na jakim zespół powinien się znajdować. Na takie wydawnictwo wciąż czekam, ale tym razem nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać sądząc po pronującym je singlu i pierwszym przesłuchaniu "No Line On The Horizon". [7.5/10]

Andrzej Korasiewicz
13.03.2009 r.