Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Ultravox - Brilliant

Ultravox - Brilliant
2012 EMI Records Ltd

1. Live 4:11
2. Flow 4:24
3. Brilliant 4:22
4. Change 4:30
5. Rise 4:04
6. Remembering 3:43
7. Hello 5:40
8. One 4:43
9. Fall 4:07
10. Lie 4:35
11. Satellite 3:58
12. Contact 4:31

Ta płyta miała nigdy się nie ukazać. Midge Ure porzucił ideę tworzenia muzyki pod szyldem Ultravox w 1986 roku i bardzo długo nic nie wskazywało na to, żeby miał zmienić zdanie. Dwie płyty wydane przez Billy Currie w latach 90. jako Ultravox były rozczarowaniem. Po tym niepowodzeniu wydawało się, że nazwa Ultravox przeszła ostatecznie do historii muzyki elektronicznej. A jednak! Po osiemnastu latach od ostatniej studyjnej płyty wydanej pod szyldem Ultravox pt. "Ingenuity" i dwudziestu sześciu od ukazania się "U-Vox" [czytaj recenzję >>] , uznawanej za ostatnią płytę "prawdziwego" Ultravox, wychodzi premierowy materiał odrodzonego w 2008 roku klasycznego składu angielskiego klasyka new romantic.

Panowie rozkręcali się powoli. Wszystko zaczęło się od reedycji klasycznych płyt Ultravox jako "remaster definitive edition", które sukcesywnie od 2008 roku ukazywały się na rynku. Później muzycy oficjalnie ogłosili reaktywację i ruszyli w krótką trasę koncertową "Return to Eden". W kolejnym 2010 roku ukazał się materiał zarejestrowany podczas trasy w formie płyt CD i DVD pt. "Return to Eden: Live at the Roundhouse" [czytaj recenzję >>] . W końcu odrodzony Ultravox ogłasza, że rozpoczęły się prace nad nowym materiałem, czym zelektryzował wszystkich starych fanów Ultravox. Przyznam, że nie wierzyłem, iż ta płyta się ukaże. Gdyby jednak miała się ukazać, obawiałem się, że panowie nie spełnią nadziei, jakie pokładali w nazwę Ultravox fani grupy.

I w końcu jest. Premierowy materiał emerytowanych "nowych romantyków". Jaki jest? Genialny? A może kiepski? Gdy usłyszałem tytułowy "Brilliant", który jako pierwszy dotarł do naszych uszu miałem bardzo mieszane uczucia. Nagranie brzmiało jak stare Ultravox, ale początkowo wydawało mi się, że wokal Midge Ure'a nie miał już tej energii co kiedyś. Midge w tym roku kończy 59 lat, więc młodzieńcem już nie jest, choć starcem jeszcze też nie. Jednak właśnie biorąc pod uwagę te okoliczności tym bardziej nowa muzyka Ultravox wzbudza szacunek. Czy jednak "Brilliant" skierowana jest tylko do starszych słuchaczy, czy ma szansę dotrzeć do młodzieży?

Czego najczęściej szuka młody człowiek nasto- i dwudziestoletni słuchający muzyki? Przypomnijmy sobie jak to było, kiedy miało się te 15-20 lat lub kilka więcej. Muzyka powinna być "energetyczna" i nowatorska. "Brilliant" nie jest płytą nowatorską. Nie niesie też młodzieńczej energii. Nowa płyta Ultravox jest albumem DOSTOJNYM. To jest powrót do przeszłości i kontynuacja stylu, którego rozwój zboczył po wydaniu płyty "Lament" [czytaj recenzję >>] . "Brilliant" brzmi jak następca "Lament" (1984), ale jednak trochę inaczej, niż gdyby ukazał się w 1986 roku. Możliwe, że  połączenie pomysłów z "Brilliant", "U-vox" i solowych poszukiwań Midge Ure'a, odpowiednio wyprodukowane, dałoby w 1986 roku płytę wbijającą w fotel, będącą opus magnum Ultravox. Ale tak się nie stało a moje dywagacje to swoiste "musical fiction". Dzięki "Brilliant" trochę cofamy się w czasie, ale otrzymujemy jednak muzykę przefiltrowaną przez doświadczenia muzyków ją tworzących i naznaczoną upływem czasu. Muzyka nie ma tej mocy co na płytach "Vienna" [czytaj recenzję >>] , "Rage in Eden" [czytaj recenzję >>] czy nawet "Quartet" [czytaj recenzję >>] . Ale jednak nawiązuje do klasycznego stylu grupy. Mamy więc przyjemny utwór tytułowy, który zapowiadał płytę, jest nieco kraftwerkowy "Rise". Najbardziej podoba mi się zwarty i energetyczny numer "Hello", który nie jest pozbawiony elementów melancholii.

Dla kogo jest ta płyta? Dla tych, którym muzyczny czas zatrzymał się w latach 80. i którym brakuje nowych płyt "ejtisowych". Dla tych, którzy kochają synth-pop z lat 80. a którzy urodzili się za późno, by posmakować tej muzyki jako teraźniejszej. "Brilliant" jest teraźniejszą muzyką z lat 80. Nie mamy do czynienia z młodzieżowymi epigonami, którzy usilnie starają się odtworzyć tamten styl, siłą rzeczy nie potrafiąc tego zrobić. Ultravox to zespół, który kreował styl lat 80. i powraca z muzyką w tamtym duchu, choć nadwątlony zębem czasu. Cały czas tego nie udaje się dokonać, mimo szumnych zapowiedzi, nawet Depeche Mode. Słucham "Brilliant" od dwóch tygodni po kilka razy dziennie i choć zachwycony nie jestem, to czuję podobne emocje, których doświadczałem w latach 80. Czyli jest dobrze. Koniecznie sami posłuchajcie! [8.5/10]

Andrzej Korasiewicz
10.06.2012 r.