The Cure - Songs Of A Lost World
2024 Fiction Records
1. Alone 6:48
2. And Nothing Is Forever 6:53
3. A Fragile Thing 4:43
4. Warsong 4:17
5. Drone: Nodrone 4:45
6. I Can Never Say Goodbye 6:03
7. All I Ever Am 5:21
8. Endsong 10:23
"Songs Of A Lost World" to lament nad kończącym się życiem, ale jest to lament człowieka pozbawionego wiary w życie po śmierci. To lament artysty pogodzonego z odchodzeniem i przemijaniem, z tym, że gdy życie w końcu dobiegnie końca, nic dalej nie ma. Robert Smith, który był wychowany w tradycji religijnej, katolickiej, w czasach nagrywania płyty "Faith" (1981) rozliczył się z wiarą i śpiewając o sprawach ostatecznych finalnie porzucił Boga i religię. W kolejnych latach, mimo wielu refleksji na ten temat nie powrócił do emocji, w których był wychowywany. "Faith" okazało się zerwaniem Smitha z religią. Później potwierdzał to w wywiadach mówiąc o nierealistycznych oczekiwaniach ludzi wierzących w Boga, które są sprzeczne z ludzkim doświadczeniem i racjonalnością. Jak jest naprawdę w tej materii każdy z nas przekonana się po śmierci. Sposób widzenia religijności przez Robert Smitha jest jednak bardzo bliski przekonaniu większości współczesnych ludzi Zachodu wierzących w potęgę ludzkiego rozumu, rozwój nauki i odrzucających religię nie tylko jako błąd, ale często oskarżających ją o przyczynę zła na ziemi. A przecież, gdy upada religia to nie znika zło. Przyczyną zła jest samo postępowanie ludzi a nie religia jako taka.
"Songs Of A Lost World" to hymn ateisty a może bardziej agnostyka, który dzieli się swoim doświadczeniem powolnego odchodzenia z tego świata. W słowach Smitha nie ma jednak żadnej agresji, pretensji, jest raczej pogodzenie się ze światem, jest łagodny żal za nieuchronnie utraconym życiem, za tym, że odeszła młodość, odeszli bliscy Smitha. Robert Smith tak śpiewa w rozpoczynającym album "Alone":
"To jest koniec każdej piosenki, którą śpiewamy
Ogień wypala się na popiół
Gwiazdy zgasły od łez
Zimny i przestraszony
Duch wszystkiego czym byliśmy
Wznosimy toast gorzkimi resztkami
Za naszą pustkę"
a następnie dodaje:
"I wszystko się zatrzymuje
Zawsze byliśmy pewni,
Że nigdy się nie zmienimy
I wszystko się zatrzymuje
Zawsze byliśmy pewni,
Że nie pozostaniemy tacy sami
Ale wszystko się zatrzymuje
I zamykamy oczy, by zasnąć,
By śnić o chłopcu i dziewczynie,
Którzy śnią, że świat jest tylko snem"
Robert Smith widzi przed sobą nadchodzący koniec życia, wie, że większość rzeczy już za nim, że niewiele pozostało, ale pozbawiony wiary w życie po śmierci, nie szuka oparcia w niczym na Zewnątrz. I o tych zmaganiach autora jest cała płyta "Songs Of A Lost World". Muzyka jest uzupełnieniem rozważań Smitha na ten temat, dlatego płyta pozbawiona jest przebojów a warstwa instrumentalna ilustruje jedynie przemyślenia Smitha. Większość utworów utrzymana jest w duchu muzyki, którą The Cure wydał na "Bloodflowers" (2000) czy takich nagrań jak "The Same Deep Water As You" z "Disintegration" (1989) [czytaj recenzję >>] . Są też jednak momenty sięgające jeszcze głębiej w przeszłość. Głęboka, tłusta i niska linia basu w "Drone: Nodrone" wsparta gitarowym rzężeniem przywołuje mi wspomnienia "Pornography" (1982). Utwory na najnowszym albumie są bogato zaaranżowane i wymagają uważnego słuchania. W użyciu często są przestrzenne partie klawiszowe, delikatny fortepian ("I Can Never Say Goodbye"), smyczki ("Songs Of A Lost World"), ale także przesterowana gitara jak w "Warsong". Najbardziej "popowym" fragmentem albumu jest "A Fragile Thing", ale nie rozbija nastroju tak jak "Friday I'm in love" na "Wish". Najważniejsza jest jednak warstwa liryczna, wokół której autor buduje całą narrację instrumentalną, dobierając adekwatne środki. Robert Smith cyzelował płytę przez 16 lat. Część utworów była już doskonale znana fanom z koncertów. Ale autor chciał nagrać swoje opus magnum. Czy to mu się udało?
"Songs Of A Lost World" to pożegnanie nie tylko z twórczością, ale także pożegnanie z życiem. Nie w takim sensie, że Robert Smith szykuje się już na śmierć, bo ogłasza, że jeszcze do 2029 roku zamierza być aktywny artystycznie. Smith nagrywa jednak tę płytę, by w razie, gdyby coś się wcześniej wydarzyło, zostało po nim credo, które on na tym etapie życia uważa za swoje ostateczne przesłanie. Ale przecież Robert Smith nie jest jeszcze starcem stojącym nad grobem. Ma 65 lat i biorąc pod uwagę fakt, że współcześnie ludzie statystycznie żyją o wiele dłużej, to Smith również ma taką szansę.
Smith nie poddaje się zwątpieniu i jak człowiek racjonalny chce korzystać z wszystkich możliwości, które jeszcze mu życie daje. Robi to z pełną świadomością narastających ograniczeń i tego że długo to już nie potrwa, ale ukojenie znajduje w drugim człowieku. Śpiewa o tym w utworze "And Nothing is Forever":
"Wiem, wiem
Że mój świat się zestarzał
I nic nie trwa wiecznie
Wiem, wiem
Że mój świat się zestarzał
Ale to naprawdę nie ma znaczenia
Jeśli powiesz, że będziemy razem
Jeśli obiecujesz, że będziesz ze mną na końcu"
W "Warsong" śpiewa o niedoskonałości natury ludzkiej, która prowadzi ludzi do nieporozumień, walki ze sobą na poziomie osobistym, a także ostatecznie na większą skalę.
"Och, to nędza, w jaki sposób walczymy
Dla gorzkiego końca rozdzieramy noc na pół
Chcę twojej śmierci, ty chcesz mojego życia
Mówimy sobie kłamstwa, aby ukryć prawdę
I nienawidzimy siebie za wszystko, co robimy
Jest wstyd, zraniona duma, mściwy anioł płonący głęboko w środku
Trucizna w naszej krwi i bólu, rozbite marzenia, żałobne nadzieje
Za to, kim mogliśmy być, wszyscy niezrozumiani
Ale nie ma wyjścia z tego
Nie ma dla nas sposobu, aby znaleźć drogę do pokoju
Nigdy wcześniej nie znaleźliśmy
Jednak żałujemy
Wszystko, co kiedykolwiek będziemy wiedzieć
To gorzkie końce
Ponieważ urodziliśmy się do wojny"
W "I Can Never Say Goodbye" żegna wprost swojego zmarłego brata a wszystkie refleksje zawarte w tekstach utworów na albumie wynikają również z faktu śmierci jego rodziców. Robert Smith, jak większość ludzi w jego wieku, zaczyna odczuwać brak bliskich, odchodzenie stałych znanych mu dotychczas punktów odniesienia. Sam Robert Smith staje się punktem odniesienia. Ale Smith nie jest całkiem pewny swojego oglądu sytuacji. W utworze "Dron:Nodron" Smith śpiewa o swojej zagubionej tożsamości:
"Więc wszystko jest takie: „Nie wiem, naprawdę nie wiem”
I wszystko: „Myślę, że tak, ale może nie”
I wszystko: „Czy to może być przypadek, że zgubiłem swoją tożsamość?”
Tak, wszystko: „Nie wiem, naprawdę nie wiem”
I wszystko: „Myślę, że tak, ale może nie”
I wszystko: „Myślę, że to mniej więcej tak, jakbym skończył jako nikim?”"
W "All I Ever Am" Smith stara się walczyć z natrętnymi myślami na temat przemijania i tego, co będzie w związku z tym w przyszłości. Ratunek znajduje w twórczości i występach przed publicznością:
"Zbyt wiele myślę
o tym, co nadejdzie, O tym, jak będzie, gdy się poddam,
Mój zmęczony taniec ze starością
i rezygnacja powoli mnie popychają,
W stronę ciemnej i pustej sceny,
Gdzie mogę śpiewać o świecie, który znam."
Ale to jedynie chwilowe pocieszenie. Smith wie, że zbliża się nieuchronne. "Songs Of A Lost World" kończy się jak świecka ceremonia pożegnania z życiem, z tym jakie ono było w młodości, gdy człowiek miał perspektywę dorastania, wzrastania i dojrzewania. Dzisiaj przed sześćdziesięciopięcioletnim Robertem Smithem to wszystko już za nim a przed nim świadomość nieuchronnego zbliżania się końca życia. Ale po nim nie ma według Smitha nic. Jest nicość. Jak w utworze "Endsong" kończącym płytę:
"Jestem na zewnątrz w ciemności
Wpatrując się w krwistoczerwony księżyc
Wspominając moje nadzieje i marzenia
I wszystko co miałem zrobić
Zastanawiając się, co się stało z tym chłopcem
i z światem, który nazwał swoim...
jestem na zewnątrz w ciemności
Zastanawiając się, jak się postarzałem
Wszystko przepadło
Wszystko przepadło
Nic nie zostało z wszystkiego, co kochałem
To wszystko jest nie tak
Wszystko przepadło
Wszystko przepadło
Wszystko przepadło
Bez nadziei, bez marzeń, bez świata!
Nie… nie należę
Nie… już tu nie należę
Wszystko przepadło
Wszystko przepadło
Z czasem się zatracę
To nie potrwa długo
Wszystko przepadło
Wszystko przepadło
Wszystko przepadło
Zostawiony sam z niczym
Koniec każdej piosenki
Zostawiony sam z niczym
Koniec każdej piosenki
Zostawiony sam z niczym
Nicość
Nicość"
To smutna perspektywa, ale zbieżna z poglądami większości współczesnych ludzi Zachodu. "Songs Of A Lost World" wyraża dojmujący smutek, ale mimo wszystko w muzyce The Cure jest jakiś rodzaj pogody ducha i pogodzenia się z tym, że koniec nadchodzi.
I choć dla ludzi wierzących w Boga perspektywa jest bardziej radosna, to jednak ból i smutek odejścia najbliższych i nadchodzącego końca własnego życia jest taki sam. Niezależnie od tego czy człowiek w Boga wierzy czy nie wierzy odczuwa takie same rozterki i emocje. I dlatego płyta poruszy zarówno tych wierzących, jak i niewierzących. To album, który w warstwie lirycznej dotyka kwestii najważniejszych z punktu widzenia istoty człowieczeństwa. Dlatego płytę trudno zignorować. "Songs Of A Lost World" to bardzo dobry album pod względem instrumentalnym, pod warunkiem, że ktoś odnajduje się w takiej estetyce. W tej całej pozornej monotonii brzmienia znajdziemy bogactwo aranżacyjne i różnorodność środków wyrazu. Najnowsze wydawnictwo The Cure, w przeciwieństwie do wielu swoich poprzedników, jest zwarte stylistycznie, w czym upodabnia się do "Bloodflowers". Ale moim zdaniem "Songs Of A Lost World" jest lepszy, zarówno w warstwie instrumenalnej, jak i literackiej. To całość, która wprawdzie nie napawa nadzieją, ale porusza najczulsze struny emocjonalne człowieka i dotyka spraw ostatecznych. To album dla ludzi dojrzałych, którzy cały czas tkwią w popkulturze i ta estetyka przemawia do nich bardziej niż "Requiem" Mozarta. (10/10)
Andrzej Korasiewicz
03.11.2024 r.
Tłumaczenia części tekstów The Cure pochodzą ze strony: https://www.tekstowo.pl