Gary Numan - Telekon
1980 Beggars Banquet
1. This Wreckage 5:01
2. The Aircrash Bureau 5:36
3. Telekon 4:23
4. Remind Me To Smile 4:00
5. Sleep By Windows 4:56
6. I'm An Agent 5:04
7. I Dream Of Wires 5:04
8. Remember I Was Vapour 5:08
9. Please Push No More 5:37
10. The Joy Circuit 5:11
Gary Numan opromieniony sukcesami debiutanckiej płyty "The Pleasure Principle" (1979) [czytaj recenzję >>] oraz wcześniejszej "Replicas" (1979), nagranej jako Tubeway Army, a także singlami "Are 'Friends' Electric?" i "Cars", już we wrześniu 1980 roku wydał drugi album solowy. "Telekon" szybko powtórzył sukces poprzedników i jako trzeci w karierze Numana zameldował się na pierwszym miejscu brytyjskiej listy przebojów. To był absolutny szczyt komercyjnej kariery Numana. Od tego momentu popularność Numana zaczęła sukcesywnie spadać, do czego zresztą przyczynił się sam artysta. Najpierw ogłosił zagranie pożegnalnych koncertów, co mogło trochę dziwić u artysty będącego u zarania kariery. Następnie, już na kolejnej płycie pt. "Dance" (1981) [czytaj recenzję >>] , zaczął eksperymentować z muzyką, odchodząc od brzmień czysto popowych. I to w czasie, gdy "new romantic" i synth-pop właśnie święciły największe triumfy. Zraził do siebie również brytyjskich dziennikarzy muzycznych, wykazując brak zainteresowania kwestiami społecznymi, twierdząc, że nie ma nic przeciwko zarabianiu pieniędzy i jest zwolennikiem gospodarczych rozwiązań Margaret Thatcher. Niestety, ale te pozamuzyczne kwestie wpłynęły na to, że lewicujęca prasa muzyczna odwróciła się w następnych latach od Numana. A ponieważ muzyka Gary Numana zaczęła odbiegać od ówczesnych popowych trendów, to od artysty odwróciła się również większa część publiczności. Pozostali ci najwierniejsi.
W chwili wydania "Telekon", Numan nadal był jednak najpopularniejszym brytyjskim artystą nowej, futurystycznej, syntezatorowej muzyki pop. Wprawdzie w 1980 roku nie udało mu się wylansować przeboju na miarę "Cars", ale dwa single poprzedzające płytę - "We Are Glass" i "I Die: You Die" - dotarły odpowiednio do 5. i 6. miejsca brytyjskiej listy przebojów. Utwory nie znalazły się jednak na brytyjskim winylowym wydaniu "Telekon", choć już na kasetowym tak. Z kolei winylowe wydanie pólnocnoamerykańskie i australijskie zawierały zamiast "Sleep By Windows", singlowy "I Die: You Die". Jedynym singlem, który ukazał się po wydaniu "Telekon" i znalazł się na wszystkich wydaniach było nagranie otwierające album pt. "This Wreckage". Ten singiel nie poradził sobie jednak już tak dobrze, bo dotarł zaledwie do 20. miejsca brytyjskiej listy przebojów, znalazł się jeszcze na liście w Irlandii i nigdzie więcej. Zaczynał się zauważalny spadek popularności Numana.
Na "Telekon" wróciła gitara, ale dominujące nadal są syntezatory. Choć brakuje tutaj wyraźnych przebojów, to całość brzmi w sposób bardziej zrównoważony, jednorodny i atrakcyjny aranżacyjnie. Powiedziałbym nawet, że wyczuwa się tutaj większą "noworomantyczność" niż na "The Pleasure Principle". Oprócz mechanicznego i surowego wokalu Numana, który pozostał bez większych zmian, muzyka jest mniej chropawa, brak tutaj elementów postpunkowości. Aranżacje są miejscami bardziej romantyczne, słychać fortepian jak w "The Aircrash Bureau" i ogólnie wyczuwa się większą ich subtelność a przy tym staranność.
"This Wreckage" rozpoczyna album tłustym riffem syntezatorowym, który wyparty jest przez puls syntezatora basowego, na które nakładają się riffy syntezatorowe o wyższym tonie. Puls syntezatora wsparty jest bitem klasycznej perkusji a w tle powracają melodie syntezatorowe o wyższym tonie oraz bardziej rozległe pasaże syntezatorowe. Nad wszystkim dominuje szorstki, robotyczny śpiew Numana. Nagranie jest dynamiczne i mimo braku wyraźnie chwytliwego refrenu da się nucić tekst, choć numer trudno uznać za typowy przebój. "The Aircrash Bureau" zaczyna się od harmonii mrocznych syntezatorowych świstów, pojedynczych akordów syntezatorowych i basu, który delikatnie zarysowuje rytmikę utworu. Gdy w drugiej minucie zaczyna śpiewać Numan, nadal nie ma w utworze żadnego bitu, który pojawia się dopiero w trzeciej minucie wraz z wyrazistymi rozległymi pasażami syntezatorowymi. W utworze, podobnie jak w poprzednim, wykorzystywane są oklaski ludzi zgromadzonych aktualnie w studiu nagraniowym. Tym razem są to oklaski wygenerowane przez muzyków... Simple Minds.
Tytułowy "Telekon" zawiera kilka powracających motywów fortepianowych granych zarówno przez Numana jak i Chrisa Payne'a. Bit utworu wolno snuje się, nawet śpiew Numana jest wolniejszy i bardziej nacechowany emocjonalnością, choć nie gubi szorstkości. Pozostające w tle szerokie pasaże syntezatorowe są bardziej wyraziste. Początek "Remind Me To Smile" przez chwilę można pomylić z "Heart of Glass" Blondie, ale już po kilkudziesięciu sekundach nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z utworem mniej popowym. Tempo utworu jest niespieszne a przez nagranie przewijają się wcześniej ograne motywy syntezatorowe. Wykorzystana jest jednak również gitara i jej rytmiczne zagrywki.
"Sleep By Windows" zaczyna się od wyrazistych, basowych akordów syntezatorowych, które wykorzystane są bardziej subtelnie. Bit jest delikatny, ledwo zauważalny, dominuje szorstki wokal Numana, który początkowo zbliżony jest do melodeklamacji. Nagranie urozmaicają czasami bardziej wyraziste akordy syntezatorowe w wyższej tonacji. W "I'm An Agent" od początu słychać dynamiczny, ale nadal mechaniczny śpiew Numana. Bit jest szybszy a nagranie bardziej energetyczne. Piękne są akordy syntezatorowe, które czasami stanowią tło, a czasami przebijają się jako wiodące elementy utworu. Słychać też gitarowe riffy, które gra sam Gary Numan.
"I Dream Of Wires" rozpoczyna się rozmytymi tłami syntetycznymi, które przechodzą w miarowe pulsowanie a na nie nakładają się delikatne riffy syntezatorowe, które jednak nie są dominujące. W drugiej minucie wchodzi wokal Numana, który śpiewa wręcz delikatnie, bardziej emocjonalnie. W trzeciej minucie pojawia się bit perkusyjny, który rytmizuje utwór wraz z gitarowymi chwytami granymi przez niejakiego Rrussella Bella. "Remember I Was Vapour" zaczyna się od delikatnego bitu zaprogramowanego na automacie perkusyjnym, na który nachodzą powracające motywy fortepianowe oraz czasami słabo identyfikowalne dźwięki syntetyczne. Utwór jest spokojny a Numan znowu śpiewa tutaj wręcz subtelnie, choć pozostaje w tym robotyczny i sztywny.
W "Please Push No More" od początku dominują akordy fortepianowe, które nadają rytm utworowi. Głos Numana w końcu brzmi bardziej ludzko i emocjonalnie. Dopiero w trzeciej minucie wchodzą wyraziste, przestrzenne akordy syntezatorowe. Płytę kończy dynamiczny "The Joy Circuit", w którym słychać od początku wyraziste riffy altówki. Następnie utwór uspokaja się i w przerwie objawia się motyw fortepianowy, by po chwili znowu wróciła dominująca altówka i dynamiczniejszy wokal Numana. Ta zamiana następuje ponownie a na końcu słyszymy zgiełk wszystkich instrumentów, których dźwięki nawzajem się przenikają wyciszone ostatecznie przez realizatora.
W wersji kompaktowej, która ukazała się dopiero w 1998 roku, w charakterze bonusów mamy oba single - "We Are Glass" i "I Die: You Die", choć niekoniecznie w singlowych wersjach. Ten pierwszy wpasowany został między utwory, które znalazły się na winylu, jako numer sześć po "Sleep By Windows". "I Die: You Die", w alternatywnej w stosunku do singla wersji, następuje po utworze kończącym wydanie winylowe "The Joy Circuit". Oprócz tego mamy jeszcze spokojny, piękny, fortepianowy "A Game Called Echo" z subtelnym bitem, który rozwija się w dalszej części utworu. Jest równie piękny, choć krótki, fortepianowo-syntezatorowy instrumental "Photograph" a na dokładkę fortepianowo zaaranżowany utwór Tubeway Army "Down In The Park" (strona B singla "I Die: You Die”). Kompaktowe wydanie kończy kompozycja "Trois Gymnopedies (First Movement)" Erica Satie, którego twórczością interesował się Numan. Oryginalnie jest to strona B singla "We Are Glass". Utwór zaaranżowany został przez Gary Numana znowu na modłę fortepianowo-syntezatorową z dodatkiem basu i dominującą z czasem linią syntezatorową. W bonusach przeważa łagodność i fortepian.
"Telekon" jest według mnie płytą spójnieszą niż "The Pleasure Principle", bliższą "noworomantycznej" rzeczywistości, która właśnie rodziła się w Wielkiej Brytanii. Mimo tego, że nie ma tutaj tak chwytliwych kompozycji jak "Cars" to całościowo album nie jest gorszy od poprzednika. [9/10]
Andrzej Korasiewicz
23.05.2024 r.