Visage - Beat Boy
1984/2009 Cherry Pop
1. Beat Boy 6:49
2. Casualty 5:33
3. Questions 6:14
4. Only The Good Die Young 6:02
5. Can You Hear Me 6:32
6. The Promise 4:03
7. Love Glove 4:47
8. Yesterday's Shadow 6:37
9. Beat Boy (Dance Mix) 7:19
10. Love Glove (Long Version) 6:38
11. She's A Machine 4:54
12. Der Amboss 5:39
Kolejny "biały kruk" z epoki new romantic, dotychczas znany tylko w wersji winylowej, ukazuje się na CD i zapełnia tym samym poważną lukę na półkach kolekcjonerów. "Beat Boy" to trzecia, ostatnia i zgodnie uznana przez wszystkich za najsłabszą, płyta najważniejszego projektu new romantic. Visage, studyjna grupa współtworzona przez Steve'a Strange, kreatora i inicjatora mody pn. "new romantic", działała krótko, ale intensywnie. Pozostawiła po sobie trzy longplaye, kilka składanek oraz nagrania z drugich stron singli i epek. Pierwsza płyta, wraz ze sztandarowym utworem "Fade To Grey" zapoczątkowała i uformowała stylistykę. Druga pt. "The Anvil" w chwili ukazania została uznana za powielenie pomysłów z pierwszej. Trzecia pt. "Beat Boy" była rozpaczliwą próbą poszukiwania nowej stylistyki przy pozostaniu wiernym niektórym założeniom synth-popu. Rozpaczliwą, bo nieudaną. New romantic wtedy już dogorywał, a Steve Strange nie był w stanie zaproponować niczego nowego. Dlatego "Beat Boy" okazała się pożegnaniem z Visage.
Debiutancki album pt. "Visage" [czytaj recenzję >>] ma znaczenie historyczne, nadal trudno sobie wyobrazić rozmowę o synth-popie z lat 80. bez wspomnienia o "Fade To Grey". Po latach znacznie na wartości zyskał drugi krążek pt. "The Anvil" [czytaj recenzję >>] . Słychać w tej muzyce rzeczy, które wtedy umykały. Muzyka jest w stosunku do debiutu bardziej wysmakowana, elegancka, subtelna a przy tym inteligentna. Oprócz syntezatorów i dobrych melodii, jest w niej jakaś głębia i nowofalowa refleksja. Niestety, słuchając dzisiaj "Beat Boy" trudno doznać takich wrażeń. Ciężko dostrzec w tej muzyce wartości, które kiedyś umknęły. Takich zwyczajnie brak. No może jedyną zmianą jest to, że w latach 80. "Beat Boy" wydawał się płytą całkowicie beznadziejną, nudną i pozbawioną sensu, a dzisiaj słucha się tego z pewnym sentymentem i świadomością, że w porównaniu ze współczesną muzyką POP, nawet trzecia płyta Visage bywa interesująca.
Interesująca? Chyba jednak trochę przesadziłem. "Beat Boy" jest interesująca w porównaniu z twórczością Dody, ale sama w sobie jest jednak przeciętna i pozbawiona wyrazu. Na płycie, oprócz tradycyjnych syntezatorów, słychać instrumenty dęte mało kojarzące się z synth-popem. Nie prowadzą one jednak grupy na żadne nowe tory. Ich zastosowanie wydaje się rozpaczliwą próbą odnalezienia się w ówczesnej scenie pop, która traciła zainteresowanie synth-popem. Największą wadą płyty jest jednak słabość kompozycji. Nie ma tu żadnego chwytliwego numeru a przebojowość była przecież ważnym elementem new romantic. Singlowe "Love Glove" jest zaskakująco bezbarwne. Stylistycznie "Beat Boy" jest zdecydowanie bliższe standardowego pop rocka niż synth-popu. Czy mogło być jednak inaczej skoro w Visage w 1984 roku z klasycznego składu formacji oprócz Strange'a pozostał tylko Rusty Egan? Odeszli: Midge Ure, Billy Currie czy Dave Formula. Ten ostatni jest wprawdzie współautorem dwóch kompozycji z "Beat Boy" - drugiego singla "Beat Boy" oraz "Only the Good (Die Young)" - ale w nagrywaniu albumu już nie brał udziału.
Główną zaletą kompaktowego wydania płyty są cztery bonusy a zwłaszcza utwór "She's A Machine" pochodzący z drugiej strony singla pt. "Love Glove". Fragment tego nagrania był wykorzystany jako sygnał rozpoczynający audycję Beksińskiego w radiowej Dwójce pn. "Romantycy Muzyki Rockowej" [czytaj artykuł o RMR >>] . Oprócz niego interesująca jest również niemieckojęzyczna wersja utworu "The Anvil" ("Der Amboss"), dotychczas znana tylko z promocyjnego singla winylowego wydanego w 1982 roku. Mimo wcześniejszych uwag, dla kolekcjonerów muzyki z lat 80. a zwłaszcza dla fanów new romantic i synth-popu, jest to pozycja obowiązkowa. Bez Visage nie byłoby new romantic, a dzięki nagraniu "She's A Machine" możemy znaleźć się w wehikule czasu i przenieść do tamtej epoki... [6/10]
Andrzej Korasiewicz
28.12.2009 r.