Cocteau Twins - Victorialand
1986 4AD
1. Lazy Calm 6:36
2. Fluffy Tufts 3:05
3. Throughout The Dark Months Of April And May 3:04
4. Whales Tails 3:16
5. Oomingmak 2:42
6. Little Spacey 3:25
7. Feet-Like Fins 3:26
8. How To Bring A Blush To The Snow 3:50
9. The Thinner The Air 3:16
Po wydaniu "Treasure" (1984) [czytaj recenzję >>] i udziale w projekcie This Mortal Coil, muzycy Cocteau Twins zrobili kolejny krok w swoim rozwoju muzycznym. W 1985 roku Robin Guthrie i Elisabeth Fraser rozpoczęli pracę nad następnym wydawnictwem pt. "Victorialand", które ukazało się w kwietniu 1986 roku. W nagrywaniu czwartej już płyty nie wziął udziału świeżo upieczony basista formacji Simon Raymonde, który skupił się wtedy na udziale w sesji nagraniowej drugiej płyty This Mortal Coil. Cocteau Twins ponownie nagrywało w duecie, podobnie jak album "Head Over Hills" (1983) [czytaj recenzję >>] , ale tym razem zamiast rozwichrzonej ściany dźwięku gitary Guthriego otrzymaliśmy twórczość zgoła inną. Trwająca niewiele ponad pół godziny muzyka, która znalazła się na płycie "Vicotrialand" to pastelowe obrazy namalowane delikatnymi partiami gitary i klawiszy Guthriego oraz rozmarzonym głosem Elisabeth Fraser. Sekcja rytmiczna na albumie niemal nie występuje. Nie tylko mało słyszalny jest bas, obsługiwany przez Guthriego, ale przede wszystkim są tutaj śladowe ilości automatu perkusyjnego. Zamiast tego oprócz wspomnianych instrumentów słychać również saksofon, na którym gra Richard Thomas z Dif Juz, który ubarwia płytę również grą na tabli. W efekcie otrzymujemy muzykę niemal oniryczną, gdyby nie śpiew Fraser, prawie ambientową. Muzyka na albumie jest przy tym w większości euforyczna, czasami jedynie, jak w utworze "Throughout The Dark Months Of April And May", ma ciemniejszą barwę.
Cocteau Twins przy nagrywaniu albumu inspirował się krajobrazami Antarktydy, o czym świadczy już sam tytuł, odnoszący się do części Antarktydy znanej jako Ziemia Wiktorii, na cześć brytyjskiej królowej Wiktorii. Słuchając muzyki na "Victorialand" nie przychodzą mi jednak na myśl obrazy zimnej Antarktydy, ale raczej szkockie, urwiste wybrzeża, pagórki i pola oraz łąki. Muzyka Cocteau Twins jest ciepła a nie zimna i wywołująca dystans. W otwierającym płytę "Lazy Calm" słychać repetytywne klawisze, pomieszane z ledwo słyszalnym sprzężeniami gitarowymi, po których wchodzi subtelna, ale z czasem coraz bardziej konsekwentna partia saksofonu Richarda Thomasa, są też delikatniejsze muśnięcia strun gitary Guthriego. W połowie utworu dodany zostaje ledwie zaznaczony bit perkusyjny i słyszymy oniryczny śpiew Elisabeth Fraser. To chyba najbardziej urozmaicone instrumentalnie nagrania na płycie, bo w większości utworów bitu perkusyjnego w ogóle nie ma. W "Fluffy Tufts" gitara Guthriego znowu miesza się z klawiszami zapętlona niczym w spirali dźwiękowej. Na pierwszy plan wybija się głos Elisabeth Fraser, która zaśpiewała kilka linii głosowych, czasami zachodzących na siebie, innym razem idących obok siebie. "Throughout The Dark Months Of April And May" ma charakter mroczniejszy i posępny. Tytuł nawiązuje do książki i filmu Davida Attenborough "Żyjąca planeta - portret Ziemi". Elisabeth Fraser, podobnie jak w poprzednim utworze, dialoguje ze sobą w dwóch różnych liniach wokalnych. Pierwsza jest niska, jakby zdławiona, melorecytowana, a druga wysoka, sopranowa, oniryczna, ale utrzymana w melancholijnym nastroju. Oprócz głosu Fraser słychać głównie subtelnie używaną gitarę Guthriego, która spełnia funkcję rytmiczną. Mimo tak skąpego instrumentarium, utwór nie jest nużący. Sposób frazowania Elisabeth Fraser w "Whales Tails" sprawia, że nagranie nie potrzebuje sekcji rytmicznej, słuchacz skupia uwagę w całości na tym jak śpiewa Fraser. W tle znowu przygrywa gitara Guthriego i pobrzmiewa tło klawiszowe. W "Oomingmak" ponownie całą robotę robi śpiew Elisabeth Fraser a repetytywna, transowa, wyrazistsza gitara Guthriego z echami rozmywa przestrzeń instrumentalną utworu. W "Little Spacey" znowu słychać wielogłos Elisabeth Fraser, ale też subtelną partię saksofonu Thomasa. "Feet-Like Fins" ma wolniejsze tempo, głos Fraser początkowo sprawia wrażenia raczej kolejnego instrumentu, nie dominuje nad gitarą Guthriego. Zmienia się to pod koniec drugiej minuty utwory, gdy Fraser śpiewa pełniejszym głosem, bardziej drapieżnie, w charakterystyczny dla siebie "zakręcony" sposób. "How To Bring A Blush To The Snow" rozpoczynają akustyczne dźwięki gitary Guthriego, sposób śpiewania Fraser jest chwytliwy i niemal przebojowy. Wszystko kończy nieco posępnie zaczynający się "The Thinner The Air", w którym słychać wyraziste uderzenia w klawisze, saksofon Thomasa oraz śpiew Fraser z silnym pogłosem, który następnie przechodzi w patetyczną wokalizę sopranową. To mocne zakończenie tego pouczającego albumu. Pouczającego, bo mimo tak skromnych instrumentalnych środków wyrazu zespołowi udało się zbudować bardzo emocjonalny nastrój i esencjonalny klimat. To właśnie "Victorialand" może być uznany za jeden z wzorcowych albumów stylu, który później zaczął być określany mianem dream popu.
Przyznam, że w latach 80. nie przepadałem za "Victorialand". W uszach ówczesnego nastolatka ten album wydawał się zwyczajnie nużący. Szukałem wtedy muzyki prostszej, bardziej jednoznacznej i wyrazistej. Takiej, która od razu uderzała po głowie. "Victorialand" na pewno takim albumem nie jest. Mimo wszystko po latach doceniam tę muzykę. Wprawdzie wciąż ustępuje w mojej ocenie wcześniejszym płytom Cocteau Twins, które nadal preferuję, ale trudno zaprzeczyć, że "Victorialand" to album intrygujący i wciągający. O ile przyjdzie nastrój na muzykę bardziej refleksyjną i stonowaną, to płyta może okazać się niezastąpiona. Zawiera muzykę niezwykle urokliwą i zwyczajnie piękną. [8.5/10]
Andrzej Korasiewicz
09.04.2025 r.