Martin L Gore - Counterfeit E.P
1989 Mute
1. Compulsion 5:28
2. In A Manner Of Speaking 4:21
3. Smile In The Crowd 5:05
4. Gone 3:32
5. Never Turn Your Back On Mother Earth 3:07
6. Motherless Child 2:50
"Counterfeit E.P" to płyta nagrana przez Gore'a podczas przerwy, którą Depeche Mode zrobił sobie po trasie promującej "Music for the Masses" i po wydaniu płyty koncertowej "101". Zawiera utwory, które są coverami nagrań wykonawców ważnych dla Gore'a. Płyta jest powszechnie znana i lubiana. Dlatego przyjrzę się jej trochę z innej perspektywy porównując wersje Gore'a z nagraniami w oryginalnych wykonaniach.
"Compulsion" to utwór post-punkowego muzyka Joe Crow. Crow pochodzi z Birmingham w Anglii i nie odniósł wielkich sukcesów. Był członkiem zespołu Prefects a później przez chwilę The Nightingales. W 1981 roku Crow rozpoczął karierę solową i nagrał demo składające się z dwóch utworów: „Compulsion” i „Absent Friends”, które ostatecznie w 1982 roku zostały wydane na singlu przez Cherry Red.
Wersja Crowa, choć prosta i uboga aranżacyjnie, podoba mi się w równym stopniu co interpretacja Gore'a. W wykonaniu Crowa utwór również ma charakter elektroniczny, ale ma nowofalową surowość, której brakuje w wersji Gore'a. "Compulsion" według Gore'a jest bardziej uładzony, grzeczniejszy i traci zadziorność, choć jest bardziej "depeszowski". Gore w istocie z tego prostego syntezatorowo-nowofalowego numeru Crowa zrobiły depeszowski synth-pop w stylu mocno ejtisowym. Też ładnie, ale oryginał Crowa moim zdaniem jest tak samo ciekawy.
"In A Manner Of Speaking" to kompozycja Tuxedomoon z 1985 roku. W tym przypadku stawiam na wersję Gore'a. Dodane przez Gore'a "fruwające" basowe akordy syntezatorowe i wyższe dźwięki syntetyczne, które zastąpiły rytmiczne zagrywki gitarowe w wersji Tuxedomoon, ożywiają utwór i wprowadzają go na wyższy poziom. Utwór staje się bardziej przestrzenny i zyskuje mocno syntetyczny charakter, co oczywiście może się nie spodobać przeciwnikom syntezatorów. Gore zachowuje strukturę oryginału, zmienił jedynie aranżacje. Wersja Tuxedomoon jest bardziej kameralna a Gore zrobił z nagrania utwór prostszy, ale bardziej hymnowy i syntetyczny.
"Smile In The Crowd" to nagranie The Durutti Column z 1983 roku. Struktura kompozycji pozostaje niezmieniona. Oryginał The Durutti Column jest akustyczny, delikatny i stonowany. Syntezatorowa aranżacja Gore'a jest bardziej krzykliwa, ale równie ciekawa. Gore śpiewa mocniej i dobitniej, Vini Reilly jest subtelniejszy, wręcz wycofany. Wykonanie The Durutti Column jest piękne i poruszające. Wersja Gore'a w gruncie rzeczy zachowuje podobne cechy, ale jest bardziej wyrazista i oczywiście syntetyczna. Znowu można powiedzieć, że wersja Gore'a jest bardziej hymnowa, a The Durutti Column kameralna, ale oba wykonania trafiają do mnie.
"Gone" to utwór post-punkowego The Comsat Angels pochodzący z płyty "Sleep No More" z 1981 roku. W tym przypadku mamy do czynienia z całkowicie odmiennym podejściem do tematu w obu wersjach. "Gone" w wykonaniu The Comsat Angels to nagranie rockowe, wyrosłe z tradycji punkowej. Choć w wersji Gore'a utrzymana jest struktura, tempo i tonacja, to mamy do czynienia z całkowicie inną aranżacją. Gore przerobił utwór na typowy depeszowski synth-pop. Z punktu widzenia sympatyka Depeche Mode, słyszymy fajnie pulsujący basowy syntezator, miarowy rytm automatu perkusyjnego i syntetyczne ozdobniki w tle. To zapewne nie przypadnie do gustu miłośnikowm rockowej ortodoksji. Według mnie obie wersje są ciekawe, w zależności od nastroju można słuchać albo wersji post-punkowej, albo synth-popowej.
"Never Turn Your Back On Mother Earth" to jeden z największych hitów Sparks z ich okresu glamowego. Utwór dotarł w 1974 roku do 13. miejsca brytyjskiej listy przebojów. Sparks to jeden z najdłużej działających do dzisiaj zespołów. Powstał pod koniec lat 60. w Los Angeles. Pod nazwą Sparks działa od 1971 roku. Mimo że to zespół amerykański, to umiarkowaną popularność zdobył w Wielkiej Brytanii a nie w swoim kraju rodzinnym. Na przestrzeni lat zmieniał swoją stylistykę, zaczynając do glam rocka przez synth-pop aż po rodzaj art-popu. Pod koniec lat 70., dzięki współpracy z Giorgio Moroderem, unowocześnił swoje brzmienie wprowadzając do swojej muzyki więcej elektroniki i syntezatory. Sparks był jednym z tych zespołów, na którego wpływ powoływał się nie tylko Martin Gore, ale także Vince Clarke.
Wersja "Never Turn Your Back On Mother Earth" Gore'a różni się od oryginału znowu głównie aranżacją. Choć w wersji Sparks użyto organów, to jej ogólny wydźwięk jest popowo-glamowy. W wykonaniu Gore'a to podniosła ballada synth-popowa.
Na koniec jest kompozycja "Motherless Child", która jest tradycyjnym spiritualsem znanym pod tytułem "Sometimes I Feel Like a Motherless Child". To pieśn rozpaczy, w której podmiot liryczny cierpi z powodu samotności i porzucenia porównując swoje samopoczucie do stanu dziecka, które zostało oderwane od rodziców. Piękna, syntezatorowa aranżacja Gore'a nie gubi ani przez chwilę głębi i doniosłości oryginalnego tematu. Utwór był wielokrotnie nagrywany przez wykonawców z kręgu jazzu, rocka czy muzyki soul oraz pop. Dla porównania proponuję wykonanie jazzowej diwy Sarah Vaughan z lat 40. XX wieku.
"Counterfeit E.P", choć jest solowym wydawnictwem Gore'a, to - wraz z koncertowym albumem "101" - swoiste pożegnanie z klasycznym brzmieniem Depeche Mode. Kolejna płyta zespołu pt. "Violator" [czytaj recenzję >>] , choć nie była jeszcze radykalnym zerwaniem z synth-popem, który określał grupę w latach 80., to jednak brzmieniowo wychodziła na przeciw nowym trendom w muzyce. Czuło się, że ta elektronika na "Violator" odrywa się już od stylistyki, którą zespół wypracował w latach 80. i którą zwieńczył na najlepszych swoich płytach z lat 80. - "Some Great Reward" (1984) [czytaj recenzję >>] , "Black Celebration" (1986) [czytaj recenzję >>] , "Music for The Masses" (1987) [czytaj recenzję >>] . Mimo, że "Counterfeit E.P" trwa zaledwie dwadzieścia pięć minut i nie zawiera oryginalnych nagrań Gore'a, to jednak trudno nie uznać tej epki, która otrzymała zresztą albumowy numer katalogowy, za niezwykle ważną z punktu widzenia Depeche Mode.
W 1989 roku płytka wydawała się niemal nierealna. Dookoła wszystko muzycznie i nie tylko muzycznie zmieniało się, a Gore wydaje płytę tak jakby wszystko miało dalej trwać niezmienione. To była piękna chwila, która niestety szybko minęła. "Counterfeit E.P" okazało się nie tylko pożegnaniem starego brzmienia Depeche Mode, ale swoistym pogrzebem zespołu, klasycznego synth-popu i w ogóle brzmienia "ejtisowego". Przynajmniej ja tak to wtedy czułem.
Choć już z za rogu wyglądali naśladowcy "ejtisowego" synth-popu (Camouflage, De/Vision, Wolfsheim), najpierw działający w undegroundowej niszy epigonów Depeche Mode a później przyłączeni siłą faktów do sceny "dark independent". Jednak dopiero na przełomie XX i XXI wieku nowa fala i ejtisowy synth-pop zaczęły powoli wracać do łask. Najpierw dzięki twórcom z kręgu techno i nowej elektroniki (Miss Kittin, Tiga, Ladytron) a później wykonawcom z kręgu indie rocka i indie popu (np. Editors).
Depeche Mode w latach 90. zaczął grać jednak zupełnie inną muzykę. Dojrzalszą, ale pozbawioną uroku stylu stworzonego w latach 80. W XXI wieku Depeche Mode co jakiś czas ogłaszali powrót do analogowych brzmień lat 80., ale nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Woda z niej odpłynęła ostatecznie w 1989 roku a "Counterfeit E.P" to jeden z jej ostatnich wspaniałych śladów. [9/10]
Andrzej Korasiewicz
12.06.2024 r.